MACIEJ DUDA: Dlaczego doszło do katastrofy?

TOMASZ TUCHOŁKA: Z zapisu rejestratora parametrów można wysnuć wniosek, że samolot był sprawny. Można też stwierdzić, jakie błędy popełniła załoga. Ale dlaczego piloci podjęli decyzję o lądowaniu, można się dowiedzieć tylko z rejestratora rozmów w kabinie. A zdarza się, że i tam nie ma odpowiedzi.

Jak samolot mógł się znaleźć aż 40 m za nisko?

To oczywiście jest przedmiotem badania komisji zajmującej się analizą całego zdarzenia. Z pewnością powodów było kilka. Pamiętajmy, że podstawowym problemem był brak widoczności. Drugim brak systemu wspomagania lądowania zwanego ILS. Ale nawet, gdy samolot znajdzie się niebezpiecznie blisko ziemi, uruchamia się sygnał ostrzegawczy. Tu znaczenie miało ukształtowanie terenu na kierunku lądowania. Kilometr przed pasem zaczyna się duże zagłębienie terenu. Poziom sukcesywnie opada o 50 m. Przy prędkości samolotu 80 m/s poziom terenu wznosił się aż o 5 m/s, co mogło zaskoczyć załogę. Daje bowiem dwukrotnie mniej czasu na reakcję.

Czy piloci wiedzieli, że się rozbiją?


Z pewnością. Choć od tego momentu do tragedii minęło kilka, może kilkanaście sekund. Gdyby spostrzegli zagrożenie wcześniej, z pewnością wcześniej poderwaliby maszynę i do katastrofy by nie doszło. Świadczą o tym też opowiadania świadków zdarzenia. Jednoznacznie mówią oni, że silniki samolotu w ostatnich sekundach pracowały bardzo głośno. Przy podchodzeniu do lądowania pracują na minimalnym ciągu. Z pewnością piloci, próbując poderwać maszynę, przestawili je na pełną moc. Ale takie silniki uzyskują ją dopiero po około 10 sekundach. Jeśli więc tuż przed katastrofą pracowały z co najmniej połową mocy, to znaczy, że zostały przestawione tuż przed pierwszym zderzeniem z drzewami.

Jak to możliwe, że wrak Tu-154M wygląda, jakby został rozerwany na strzępy?


Przy lądowaniu „na brzuchu” spód samolotu, a zwłaszcza skrzydło przejmują na siebie większość niszczącej energii zderzenia. W tym przypadku, jak widać na zdjęciach, kadłub się rozpadł, a kilkunastotonowy centropłat, czyli środkowa część skrzydła, znalazł się na górze. Niech każdy w swojej wyobraźni pomyśli, jakie były tego skutki.

















Reklama

p



* Tomasz Tuchołka, ekspert Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, wiceprezes ATM Avionika, która badała polską czarną skrzynkę.