W imieniu premiera na pytania PiS odpowiedział szef kancelarii premiera Tomasz Arabski.

Wyjaśnił m.in., dlaczego badanie przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem odbywa się według zasad konwencji chicagowskiej, a nie na podstawie porozumienia zawartego między ministerstwami obrony Polski i Rosji w 1993 r., które stanowi, że wyjaśnianie katastrof "prowadzone jest wspólnie" przez właściwe organy polskie i rosyjskie.

Reklama

Szef kancelarii premiera podkreślił, że porozumienie to nie określa żadnej procedury takiego badania, którą w czasochłonnym procesie należałoby dopiero wypracować.

"Podejmowanie prac nad takim odrębnym porozumieniem z istoty opóźniłoby cały proces badania przyczyn katastrofy, a nie miało uzasadnienia w świetle oceny polskich specjalistów, w szczególności obecnych na miejscu zdarzenia" - napisał Arabski.

Reklama

"Jako, że standardem, wynikającym zarówno z obowiązujących przepisów prawa międzynarodowego, jak i ze stosowanej praktyki, jest, że stroną uprawnioną do zainicjowania procesu badania wypadku lotniczego jest kraj miejsca wypadku, strona rosyjska rozpoczęła badanie wymienionego wypadku zgodnie z procedurą opisaną w konwencji chicagowskiej" - podkreślił Arabski.

Jak dodał, strona polska po uzyskaniu opinii specjalistów oraz na podstawie analizy "zgodziła się na podjęcie współpracy ze stroną rosyjską w tym właśnie reżimie prawnym".

Arabski podkreślił w liście, że polscy przedstawiciele mogą brać udział we wszystkich czynnościach podejmowanych przez komisję rosyjską, a także występować z formalnymi wnioskami o wykonanie dodatkowych czynności.

Reklama

...czytaj dalej, co odpowiedział PiS prokurator generalny



W odpowiedzi na list PiS, prokurator generalny Andrzej Seremet wyjaśnia, że śledztwo ws. "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lotniczym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie", zostało wszczęte przez wojskową prokuraturę 10 kwietnia. Seremet informuje, że tego samego dnia Naczelny Prokurator Wojskowy powołał grupę siedmiu prokuratorów wojskowych, którzy udali się na miejsce katastrofy i uczestniczyli w czynnościach prowadzonych przez prokuratorów rosyjskich, w tym identyfikacji zwłok.

Seremet podkreślił, że weryfikowanych jest kilka wersji śledczych katastrofy, wśród nich bierze się pod uwagę usterki techniczne samolotu, zachowanie załogi, złą organizację i zabezpieczenie lotu i zachowanie osób trzecich.

"Żaden z polskich prokuratorów, prowadzących lub nadzorujących śledztwo, nie ma obecnie dostępu do czarnych skrzynek samolotu TU-154. Z informacji przekazanych przez stronę rosyjską wynika, że dostępu do nich nie mają również rosyjscy prokuratorzy. Rejestratory lotu znajdują się w dyspozycji Międzynarodowego Komitetu Lotniczego (MAK)" - czytamy w liście. Seremet wyjaśnia, że czarne skrzynki trafią do prokuratury po zakończeniu prac MAK. "Trudno jest jednak określić, kiedy to nastąpi" - zastrzega.

Według Seremeta, strona rosyjska nie podała precyzyjnego harmonogramu przekazywania stronie polskiej materiałów z postępowania przez rosyjskie organy. "Do tej pory Wojskowy Prokurator okręgowy w Warszawie otrzymał od przedstawiciela Komitetu Śledczego przy Prokuraturze Generalnej federacji Rosyjskiej uwierzytelnione kserokopie 24 protokołów z czynności przeprowadzonych przez rosyjska prokuraturę" - zaznaczył.

Prokurator generalny napisał ponadto, że w dniu katastrofy "czynności na terenie Polski" podjęli wojskowi prokuratorzy, Żandarmeria Wojskowa i ABW. "Działania o charakterze pozaprocesowym prowadzą służby wywiadu oraz kontrwywiadu wojskowego i cywilnego" - poinformował Seremet.

Seremet poinformował parlamentarzystów, że prokuratorzy przesłuchali ponad 90 świadków (niektórych dwukrotnie), m.in. pracowników Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, naziemnej obsługi technicznej, żołnierzy z 36. Pułku Specjalnego Lotnictwa Transportowego, pracowników Centrum Operacji Powietrznych, Centrum Hydrometeorologii Sił Zbrojnych RP oraz funkcjonariuszy BOR.