W 1943 roku Niewiński dowodził obroną wsi Rybcza w powiecie krzemienieckim. Jak podkreśla, z tamtego czasu utkwił mu szczególnie w pamięci obraz starszego człowieka - Polaka, zamordowanego przez oddział UPA. Jan Niewiński wspomina, że znalazł go w rowie. Okazało się, że banderowcy obcięli mu uszy i nos, wykłuli oczy i odcięli język.

Reklama

Wydarzenia z Wołynia to rzecz, której nie da się zapomnieć - mówi Szczepan Siekierka, świadek zbrodni dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów 70 lat temu.

W 1943 roku Szczepan Siekierka miał 17 lat. Urodził się w powiecie Podhajeckim w województwie tarnopolskim. Jak wspomina, z jego rodziny zamordowano kilkanaście osób: wuja, mimo że miał żonę Ukrainkę, zarąbano siekierą, podobny los spotkał jego ciotkę, inną zakłuto widłami. Najgorszy los, jak mówi Szczepan Siekierka, dotknął 2-letniego kuzyna którego upowcy zabili w kołysce.

Mimo pamięci o zbrodniach, Szczepan Siekierka podkreśla, że nie czuje żalu i nienawiści do Ukraińców, ani państwa ukraińskiego. Ma uraz do zbrodniczej i - jak podkreśla - ludobójczej organizacji banderowskiej.

Reklama

Dziś mija 70. lat od zmasowanego ataku ukraińskich nacjonalistów na polskie miejscowości na Wołyniu. 11. lipca 1943 roku zaatakowano około stu polskich wsi, w wyniku czego zginęło kilka tysięcy Polaków. W sumie podczas zbrodni wołyńskiej, w latach 1943-44, z rąk ukraińskich nacjonalistów zginęło około 100 tysięcy Polaków . W ramach akcji odwetowych Polacy zgładzili od 15 do 20 tysięcy Ukraińców.

Jak dowiedział się IAR - w tekście uchwały Sejmu w sprawie zbrodni wołyńskiej znajdzie się sformułowanie, że było to ludobójstwo. Stosowną poprawkę w tej sprawie przyjęła sejmowa komisja kultury. Wniosek złożył poseł Patryk Jaki z Solidarnej Polski.