Kairski korespondent nazistowskiego „Völkischer Beobachter” Paul Schmitz w napisanej w 1937 r. książce „All-Islam. Weltmacht von Morgen?” (Wszelki Islam. Moc świata jutra?) postawił tezę, że islam jest naturalną ideologią jednoczącą Arabów wobec Zachodu. „Jego tradycyjna nietolerancja zapewni mu zwycięstwo nad obcymi” – twierdził. Podkreślając, że wprawdzie religijni fanatycy są ruchem antyzachodnim, lecz za swojego głównego wroga uznają demokracje, a nie – budzące ich sympatię – dyktatury.
Kiedy we wrześniu 1938 r. ważyły się w Monachium losy Czechosłowacji, Hitler zaapelował do Niemców sudeckich: Niech waszym ideałem będą arabscy Palestyńczycy. Z niezwykłą odwagą walczyli zarówno z Imperium Brytyjskim, jak i ze światowym żydostwem. Nie mieli protektora ani pomocnika. Wam daję środki i broń, a całe Niemcy stoją za wami.
Obyło się wtedy bez powstania, bo Londyn i Paryż zgodziły się na przyłączenie Sudetów do III Rzeszy. Również w Palestynie Brytyjczycy rozmyślali o tym, jak dawnych sojuszników tak oddać w ręce Arabów, by ci w końcu pomyśleli o przyjaźni ze Zjednoczonym Królestwem.

Pułapki demografii

Reklama
Wprawdzie złożona w 1917 r. deklaracja lorda Balfoura okazała się obietnicą pisaną palcem na wodzie i państwo Izrael nie powstało, lecz organizacje syjonistyczne coraz skuteczniej ściągały emigrantów do Palestyny. Jeszcze w 1931 r. mieszkało tam tylko 175 tys. Żydów (16,87 proc. ogółu mieszkańców) i ponad 800 tys. Arabów. Po czym, w wyniku piątej aliji (fali imigrantów) przybyło tam ok. 250 tys. nowych osadników żydowskich, głównie z Niemiec i Polski. Tak szybkie zmiany demograficzne wzmagały napięcie między społecznościami. W połowie lat 30. w starciach i zamachach wstrząsających Palestyną zginęło pół tysiąca Żydów, 5 tys. Arabów i ok. 200 Brytyjczyków. W Londynie coraz poważniej rozważano opcję wycofania się Wielkiej Brytanii z Ziemi Świętej. Co oznaczało, że Żydzi musieliby stanąć oko w oko z całym światem arabskim.
Reklama
Mimo to od wiosny 1936 r. Arabowie, pod wpływem wielkiego muftiego Jerozolimy, zaczęli traktować Zjednoczone Królestwo jako największego z wrogów. Muhammad Amin al-Husajni podsycał religijne uniesienie i fanatyzm tłumów, kierując je przeciwko Anglikom, żeby tak zademonstrować Hitlerowi, iż warto na niego stawiać. Powodowało to jednak skutki uboczne. Kiedy podczas kolejnych starć z rąk islamistów zginęło 28 Brytyjczyków, przedstawiciele Jego Królewskiej Mości przestali brać na siebie rolę rozjemców i odpowiedzieli brutalną pacyfikacją arabskiej rebelii. W Palestynie zgromadzono siły zbrojne liczące ok. 30 tys. żołnierzy. Do jesieni 1936 r. stłumili oni muzułmańskie powstanie. Jednak po tym sukcesie Londyn zaczął szukać ugody z Arabami. Ogromne znaczenie miała tu osoba nowego premiera Arthura Neville’a Chamberlaina, zwolennika pokoju ze wszystkimi, niemal za każdą cenę.
Dziennik Gazeta Prawna