NORBERT NOWOTNIK: Mija 35. rocznica zamachu na życie Jana Pawła II. Na Placu św. Piotra w Rzymie 13 maja 1981 roku o godz. 17.17 do papieża strzelał 23-letni Turek Mehmet Ali Agca. W akcji najprawdopodobniej brał udział również jego wspólnik Oral Celik. Proszę przypomnieć najważniejsze ustalenia śledztwa Instytutu Pamięci Narodowej w tej sprawie.

Reklama

MICHAŁ SKWARA: Mehmet Ali Agca, dokonując zamachu na papieża Jana Pawła II, miał wsparcie komunistycznych służb specjalnych. Nie działał sam - to najważniejsze i nie budzące moich wątpliwości ustalenie naszego śledztwa. Ustaliliśmy bowiem, i to w sposób, który da się procesowo udowodnić, że w przygotowaniu i przeprowadzeniu zamachu na polskiego papieża uczestniczyli funkcjonariusze wywiadu bułgarskiego, którzy wykorzystywali w tym celu osoby z tureckiego świata przestępczego.

Ustaliliśmy też, że już w pierwszych tygodniach po zamachu i - co bardzo ważne - gdy jeszcze nie padł żaden cień podejrzenia na funkcjonariuszy bułgarskiej bezpieki, rozpoczął się proces zacierania śladów ich związku z zamachem. Mamy dowody na to, że dezinformację w tej sprawie na ogromną skalę przeprowadzały służby specjalne byłej NRD - Stasi we współpracy z wywiadem cywilnym Ludowej Republiki Bułgarii. Dokumentacja, do której dotarliśmy wskazuje, że fałszowanie śladów działo się z inspiracji władz sowieckiej Rosji.

To oznacza, że związek z zamachem na życie polskiego papieża miały dwie grupy przestępcze. Pierwsza z nich działała do feralnego 13 maja 1981 roku i przygotowywała zabójstwo, druga - już po tej dacie - zacierała ślady. Byli to ludzie z komunistycznych służb specjalnych, którzy korzystali z nieograniczonych kontaktów międzynarodowych, nieograniczonego budżetu oraz posiadający szeroki dostęp do informacji pozwalających na szczegółowe zaplanowanie tego przedsięwzięcia.

Reklama

Wiemy na pewno, że do papieża strzelał Agca. Widać to na fotografiach, po oddaniu dwóch strzałów natychmiast został zatrzymany. W śledztwie przyznał się, że chciał zabić Jana Pawła II. Za co jednak odpowiadają funkcjonariusze wywiadu Ludowej Republiki Bułgarii?

Bułgarskie służby wywiadowcze dokładnie kontrolowały przygotowania, jak i przebieg zamachu. To od bułgarskich funkcjonariuszy pochodziły plany zabicia papieża, w tym dokładne wytyczne, co do terminu wykonania zamachu. To, w sposób nie budzący naszych wątpliwości uzasadnia podejrzenie kierowania przez nich działaniami Agcy i innych współdziałających z nim osób.

W tym miejscu pojawia się pytanie o związek między bułgarskim wywiadem a Turkami. Otóż wiemy, że Bułgarzy kontrolowali mafię turecką, która zajmowała się przemytem. Na terenie Bułgarii były fabryki, gdzie produkowano podrabiane papierosy Marlboro, które następnie szmuglowano do Turcji. Mafia turecka nie mogła nie wejść w układ ze służbami, bo wówczas ów przemyt nie byłby możliwy. W ten sposób Bułgarzy weszli w kontakt z tureckim światem przestępczym, operującym zresztą nie tylko na terenie Turcji, ale także w Niemczech, gdzie była liczna turecka diaspora.

Reklama

To, że Agca nie działał sam, i że oskarżył w tej sprawie Bułgarów, w tym przebywającego w Rzymie Siergieja Antonowa, wiemy od niego samego. Mimo to po trwającym dwa lata areszcie sąd w Rzymie zwolnił go z braku dowodów.

Właśnie, proszę zauważyć: z powodu braku dowodów. Włoskie prawo dawało wówczas trzy możliwości. Sędzia mógł orzec, że Antonow był winny, albo że był niewinny, albo że nie ma dowodów na winę. To trzecie wyjście oznaczało, że Włosi dostrzegali, że coś jest na rzeczy, ale wówczas nie wiedzieli jeszcze tego, co udało nam się ustalić. Mianowicie, że Antonow, jak i pozostali oskarżeni przez Agcę Bułgarzy byli związani z komunistycznym wywiadem ich kraju. Mamy na to dokumenty. To na przykład numer rejestracyjny Antonowa jako tajnego współpracownika bułgarskiego wywiadu o pseudonimie "Krum". Dokumentację w tej sprawie uzyskaliśmy z Bułgarii w ramach pomocy prawnej. To bardzo ważne w całej sprawie, ponieważ komunistyczna propaganda cały czas powtarzała, że tacy ludzie jak Antonow nie mieli ze służbami specjalnymi nic wspólnego. To było jak mantra powtarzane przez kilkadziesiąt lat. I udowadniamy, że to jest nieprawda.

Wróćmy jeszcze na chwilę do dowodów. Co w pana ocenie rozstrzyga kwestię, że za zamachem stali funkcjonariusze bułgarskiego wywiadu? Rozumiem, że udało się stwierdzić, że np. Antonow był związany ze służbami, ale to jeszcze nie przesądza jego związku z Agcą. Co tutaj jest najważniejsze?

Mówiąc najprościej - kluczowe elementy wyjaśnień Agcy, związane z jego oskarżeniami pod adresem bułgarskiego wywiadu, udało się zweryfikować. Proszę się temu przyjrzeć dokładnie. Powszechnie wiadomo, że oskarżeni przez Agcę Bułgarzy jak Siergiej Antonow, Jelio Wasiliew czy prawdziwy "mózg" operacji w Rzymie Todor Ajwazow wszystkiego się wyparli. W dodatku Agca utrudnia sprawę, bo mimo początkowych spójnych i logicznych wyjaśnień, nagle zaczyna kłamać lub udawać szaleńca. Jednak po przeprowadzeniu drobiazgowego śledztwa widać wyraźnie, że wiele z tego, co zeznawał Agca ma potwierdzenie w faktach.

Podam przykład. Agca zeznał, że w dniach poprzedzających zamach spotkał się w Rzymie z Ajwazowem, który przekazał mu plan działania i informacje o drodze ucieczki z Placu św. Piotra. Ajwazow przesłuchiwany w Bułgarii oczywiście zaprzecza. Tymczasem okazuje się, że podawane przez niego alibi jest fałszywe, ponieważ Włosi dzięki bardzo dobrej pracy śledczej ustalili, że Ajwazow jako pracownik ambasady Bułgarii w Rzymie mógł spotkać się z Agcą w podanym przez niego miejscu i czasie. Czyli alibi podawane przez Ajwazowa nie wytrzymuje próby. Mało tego. O tym, że alibi Ajwazowa, jak i pozostałych współpracujących z Agcą ludzi, nie ma żadnej wartości mówi sam Jordan Ormankow - bułgarski funkcjonariusz bezpieki, którego włoski sędzia Ilario Martella niefrasobliwie dopuścił do śledztwa. I Ormankow stwierdza wprost: alibi naszych ludzi jest do niczego! Ostatecznie potwierdza to też włoski sąd, który orzekł, że alibi Ajwazowa, Wasiliewa i Antonowa jest nie do obrony.

I teraz podstawowa zasada dowodzenia: jeżeli ktoś przedstawia alibi i to alibi się nie potwierdza, to podstawowym wnioskiem w tego rodzaju konstrukcji jest, że przedstawiana przez niego wersja jest nieprawdziwa. Bułgarzy przedstawili zatem wersję nieprawdziwą, co pośrednio wskazuje, że wersja Agcy co do roli Bułgarów, co jest uprawnione na gruncie procedury, jest możliwa do przyjęcia. Ale rozstrzygający dowód na to, że za zamachem na Jana Pawła II stali funkcjonariusze bułgarskiego wywiadu leży w tym, że zbyt wiele podanych przez Agcę informacji o jego współpracy z Bułgarami znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Wiele osób jednak twierdzi, że żadne wyjaśnienia Agcy nie mogą być wiarygodne, skoro to człowiek, który ogłosił się Jezusem Chrystusem, a jeśli zostanie uznany przez Watykan to będzie wskrzeszał zmarłych.

Tu trzeba być ostrożnym. Każdy, kto twierdzi, że wyjaśnienia Agcy to tylko bezwartościowy stek bzdur, powtarza rozpropagowany przez komunistyczną propagandę mit, że był on szaleńcem. Pamiętajmy, że w latach 80. wschodnioniemieckiej Stasi i bułgarskim służbom bardzo zależało na zdyskredytowaniu Agcy - jedynego złapanego świadka spisku na życie papieża. Ale z wyjaśnieniami Agcy każdy może zapoznać się samodzielnie, bo są zebrane w wydanej w 2011 roku książce "Papież musi umrzeć". Każdy też może sam się przekonać, że są one spójne i logiczne.

Spójne i logiczne do grudnia 1983 roku, gdy Agca został sam na sam w celi z bułgarskim sędzią Stefanem Markowem Petkowem, również funkcjonariuszem bezpieki, który miał grozić Agcy śmiercią całej jego rodziny.

Niestety, nie możemy zweryfikować tej sprawy, ponieważ jest to tylko słowo przeciwko słowu. Tezę, o której pan wspomina przedstawił historyk dr Andrzej Grajewski. Rzeczywiście po tym incydencie Agca zaczyna odgrywać rolę szaleńca. Jako prokurator mogę jedynie powiedzieć, że Petkow zeznawał w naszym śledztwie na tę okoliczność i potwierdził jedynie, że był sam na sam z Agcą, i że zna język turecki. Zaprzeczył jednak, że groził Agcy, dlatego w postanowieniu o umorzeniu śledztwa nie mogłem postawić takiej tezy.

Proszę powiedzieć na czym polegała operacja "Papież". Bo to od analiz dokumentów pochodzących z tej operacji rozpoczęło się w 2006 roku śledztwo IPN dotyczące zamachu na Jana Pawła II.

Ujawnienie działań dezinformacyjnych prowadzonych przez komunistyczne służby specjalne było jednym z najważniejszych - obok ustalenia okoliczności przygotowania i przebiegu zamachu na Jana Pawła II - celów śledztwa IPN. W operacji "Papież" chodziło głównie o to, by wskazani przez Agcę Bułgarzy uniknęli odpowiedzialności. Działania te prowadziła wschodnioniemiecka Stasi we współpracy z bułgarskimi służbami i pod kontrolą Rosjan.

W dokumentach Stasi, do których dotarliśmy, napisane jest wprost, że należy jak najskuteczniej dyskredytować Agcę i podważać jego wiarygodność. Ponadto rozpowszechniano fałszywe informacje o rzekomych inspiratorach zbrodni spoza państw komunistycznych. Ale też za pomocą gróźb usiłowano wpływać na postępowanie prowadzone przez Włochów. Wysyłano listy i telefonowano z pogróżkami do włoskich gazet i pracowników wymiaru sprawiedliwości.

Czy w dokumentacji Stasi są sformułowania, które zdradzają, że to komuniści są odpowiedzialni za zamach?

Nie, takich sformułowań nie ma. W operacji "Papież" brali udział ludzie, którzy byli świadomi jakiego języka należy używać. Ale pośrednio to nadzwyczajne i bezprecedensowe zaangażowanie Stasi dowodzi, że wywiad bułgarski brał udział w przygotowaniu i przeprowadzeniu zamachu na papieża. Ta operacja nie miałaby tak wielkiego rozmachu, gdyby tylko chodziło o to, że Włosi posadzili na ławie oskarżonych jakiegoś tam Siergieja Antonowa.

Czego jeszcze nie wiemy, a co mogłoby okazać się istotne w tej sprawie? Czy np. dotarcie do tajnych archiwów FSB mogłoby pomóc w wyjaśnieniu nieznanych dotąd okoliczności zamachu na papieża?

W trakcie śledztwa, które w maju 2014 roku zostało umorzone między innymi dlatego, że jesteśmy związani powagą rzeczy osądzonej we Włoszech i sprawcy nie podlegają orzecznictwu sądów polskich, zgromadziliśmy ponad 200 tomów akt. Nie wszystkie z tych dokumentów zostały przetłumaczone. To po pierwsze, a po drugie nie wiem, czy coś jeszcze można byłoby ustalić ponad to, co ustaliliśmy.

Ta sprawa jednak wciąż jest polityczna. Proszę zwrócić uwagę, że Rosjanie nie odpowiadają na wnioski o pomoc prawną dotyczące nawet tak odległych spraw jak zbrodnia katyńska z 1940 roku. Poza tym wydaje się, że już wszyscy chcą, by sprawa zamachu na Jana Pawła II ostatecznie przycichła.