W deklaracji Komitetu Założycielskiego Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża z 29 kwietnia 1978 r., podpisanej przez Andrzeja Gwiazdę, Krzysztofa Wyszkowskiego i Antoniego Sokołowskiego, stwierdzano m.in.: Celem Wolnych Związków Zawodowych jest organizacja obrony interesów ekonomicznych, prawnych i humanitarnych pracowników. WZZ deklarują swą pomoc i opiekę wszystkim pracownikom bez różnicy przekonań czy kwalifikacji. (…) Identyfikując się z założycielami pisma +Robotnik+, w nim oraz we własnych wydawnictwach informować będziemy o naszej pracy. Wzywamy wszystkich pracowników, robotników, inżynierów i urzędników do tworzenia niezależnych przedstawicielstw pracowniczych. Droga do celu prowadzić może również poprzez wprowadzanie do Rad Zakładowych niezależnych działaczy, którzy reprezentować będą wyborców uczciwie, broniąc ich interesów.

Reklama

Autorzy deklaracji pisali, że „społeczeństwo musi wywalczyć sobie prawo do demokratycznego kierowania swoim państwem” i że „autentyczne związki i stowarzyszenia społeczne mogą uratować państwo, bo tylko przez demokratyzację prowadzi droga do scalenia interesów i woli obywateli z interesem i siłą państwa”.

WZZ Wybrzeża, mając wsparcie ze strony Komitetu Obrony Robotników i Ruchu Młodej Polski, zorganizowały udane manifestacje w rocznicę strajków z 1970 r. i rozpoczęły wydawanie własnego pisma - „Robotnik Wybrzeża”.

Reklama

Niezależne związki zawodowe były inwigilowane przez Służbę Bezpieczeństwa, a ich członkowie wielokrotnie poddawani represjom. Jak pisze prof. Grzegorz Majchrzak "niekiedy niestety działania te przynosiły pożądany efekt. Początkowo w skład Komitetu Założycielskiego WZZ weszli: Krzysztof Wyszkowski, Andrzej Gwiazda i Antoni Sokołowski. Nazwiska tego ostatniego nie znajdzie się jednak pod ich opublikowaną w drugim obiegu deklaracją założycielską. Wynikało to z faktu, że Sokołowski uległ presji władz i odciął się od organizacji, której był współzałożycielem".

Podobne działania - próby przekupienia podjęto też wobec innych działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. Jak potem informowano w drugoobiegowym piśmie „Robotnik” w zamian za wycofanie się z Komitetu Założycielskiego WZZ zaoferowano „poszczególnym działaczom […] mieszkanie na Przymorzu [dzielnicy Gdańska – GM], paszport do Szwecji i pieniądze”.

Reklama

Towarzyszyły temu pogróżki i represje (zatrzymania, przeszukania, rozmowy ostrzegawcze). I tak np. Annę Walentynowicz od listopada 1979 r. do kwietnia 1980 r. zatrzymano czterokrotnie. Podjęto również próbę jej kompromitacji – pod koniec 1979 r. przeprowadzono u niej przeszukanie pod pretekstem udziału w kradzieżach zniczy cmentarnych... Z kolei na terenie Stoczni Gdańskiej, gdzie pracowała, rozsiewano plotki o jej rzekomym alkoholizmie.

Jeszcze większą niż w Gdańsku skalę przybrały szykany na Górnym Śląsku, wobec działaczy Komitetu Założycielskiego Wolnych Związków Zawodowych w Katowicach. W efekcie dwaj jego członkowie – Tadeusz Kicki i Ignacy Pines w- ycofali się z działalności w WZZ jeszcze w lutym tego roku. Z kolei Władysława Suleckiego udało się – w wyniku nękania zarówno jego (był wielokrotnie zatrzymywany, przesłuchiwany, a nawet pobity) i jego rodziny – nakłonić w marcu 1979 r. do emigracji do Republiki Federalnej Niemiec. Podobnie udało się nakłonić do wyjazdu z kraju przed sierpniem 1980 r. jednego z członków Komitetu Założycielskiego Wolnych Związków Zawodowych Bronisława Modrzejewskiego.

Kolejny działacz WZZ w Katowicach – Bolesław Cygan - został napadnięty, wywieziony do lasu i pobity przez „nieznanych sprawców”, a Roman Kściuszek był nękany częstymi zatrzymaniami i grzywnami. Między innymi został skazany przez kolegium ds. wykroczeń na 3 miesiące aresztu za „nieprzestrzeganie przepisów porządkowych”, czyli za to, że nie rozebrał kurnika na swoim podwórku…

Osobą poddaną szczególnemu nękaniu był Kazimierz Świtoń pomysłodawca, inicjator i najważniejszy działacz Wolnych Związków Zawodowych, które zostały założone 23 lutego 1978 r. w Katowicach. Został on skazany przez kolegium ds. wykroczeń na 5 tygodni aresztu za nie przedłużenie zezwolenia na posiadanie wiatrówki, napadnięty przez funkcjonariuszy (2 umundurowanych oraz 4 po cywilnemu) i pobity po wyjściu z kościoła, a następnie skazany na rok więzienia i 12 tys. grzywny (przeciętne wynagrodzenie w tym czasie wynosiło nieco ponad 5.3 tys. złotych) za ich rzekome pobicie. Ponadto cofnięto mu koncesję na prowadzenie warsztatu naprawy sprzętu radiowo-telewizyjnego, a także odebrano prawo jazdy. Próbowano go również skompromitować w jego otoczeniu – w prasie pisano o nim, jako o hitlerowskim zbrodniarzu, mimo, że w momencie wybuchu II wojny światowej miał zaledwie 8 lat, próbowano też zrobić z niego człowieka z marginesu społecznego.