Jak powiedział PAP w poniedziałek przewodniczący komisji zakładowej "S" Jarosław Najmoła, władze TVP zostały powiadomione o akcji i formie jej przeprowadzenia. Została ona też zgłoszona do wykazu zgromadzeń publicznych w stołecznym ratuszu, który powiadomiono, że weźmie w niej udział 400 osób.

Reklama

Związek wysunął głównie postulaty płacowe. Domaga się m.in. corocznej waloryzacji wynagrodzeń, przywrócenia premii motywacyjnej oraz ujednolicenia zasad czasu pracy w poszczególnych grupach zawodowych.

Rzeczniczka TVP Joanna Stempień-Rogalińska powiedziała PAP, że władze spółki nie rozumieją, dlaczego akcja będzie przeprowadzona akurat teraz. Przypomniała, że wciąż toczy się postępowanie mediacyjne w trwającym od ubiegłego roku sporze zbiorowym TVP z Solidarnością i ze strony zarządu procedury nie zostały naruszone.

Związkowcy znają realia, w jakich przyszło nam pracować. Zarząd nigdy nie ukrywał przed pracownikami stanu finansów telewizji i trudności, z którymi muszą borykać się media publiczne - dodała.

Reklama

Najmoła poinformował, że kolejnym powodem akcji protestacyjnej jest sprawa rozwiązania umowy o pracę z jednym z członków grupy negocjacyjnej - wiceprzewodniczącym działającej w TVP komórki OPZZ Tomaszem Borońskim, który był zatrudniony na stanowisku kierownika jednej z komórek TVP.

W tej sprawie trwa kontrola Państwowej Inspekcji Pracy, sprawa trafiła też do sądu. Samo to daje nam prawo przeprowadzenia strajku ciągłego - podkreślił Najmoła.

Stempień-Rogalińska powiedziała, że w sprawie Borońskiego toczy się postępowanie prokuratorskie. Warto wstrzymać się od komentarzy do czasu jego zakończenia - dodała.

Reklama

Także w poniedziałek TVP będzie świętować swoje 60-lecie. O godz. 20.25 w Jedynce ma odbyć się "Wielki Test o Telewizji" z udziałem m.in. znanych prezenterów, aktorów, satyryków, muzyków i sportowców. Program miał być emitowany na żywo ze specjalnie przygotowanego studia w holu budynku TVP, przed którym pikietować będzie "S". Jak powiedział Najmoła, nagranie zostało jednak przeniesione do studia "na drugim końcu telewizji".

Z informacji PAP ze źródeł w TVP wynika, że powodem przeniesienia nagrania do studia nie był zapowiedziany przez związkowców protest, a trudności z przygotowaniem scenografii w holu głównego budynku. Scenografia w studiu była też tańsza.

Do Solidarności TVP należy ok. tysiąca osób , tj. blisko jedna trzecia wszystkich pracowników spółki.

Zgodnie z prawem, spór pracowników z pracodawcą może dotyczyć warunków pracy, płac lub świadczeń socjalnych oraz praw i wolności związkowych pracowników lub innych grup, którym przysługuje prawo zrzeszania się w związkach zawodowych.

Konsekwencją nieuwzględnienia przez pracodawcę postulatów organizacji związkowej może być strajk (organizacja związkowa ogłasza go po uzyskaniu zgody większości głosujących pracowników, jeżeli w głosowaniu wzięło udział co najmniej 50 proc. pracowników zakładu).

Wcześniej - jak przewiduje ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych - powinno odbyć się postępowanie mediacyjne. Jeżeli jego przebieg uzasadnia ocenę, że nie doprowadzi ono do rozwiązania sporu przed upływem przewidywanych w ustawie terminów, organizacja, która wszczęła spór, może zorganizować strajk ostrzegawczy - jednorazowo i na czas nie dłuższy niż 2 godziny.

Strajk może być zorganizowany bez zachowania zasad dotyczących procedury mediacyjnej, jeżeli bezprawne działanie pracodawcy uniemożliwiło przeprowadzenie rokowań lub mediacji, a także w przypadku, gdy pracodawca rozwiązał stosunek pracy z gromadzącym spór działaczem związkowym.

Ubiegły rok TVP zamknęła stratą w wysokości 88 mln zł. W tym roku, w okresie od stycznia do maja, spółka notowała niewielki wynik dodatni, jednak po pierwszym półroczu zanotowała stratę w wysokości 105,4 mln zł, głównie dlatego, że zaksięgowane zostały wydatki związane z Euro 2012. Plan finansowy na ten rok przewiduje stratę w wysokości 60 mln zł. Na poprawę efektywności zarządzania płynnością finansową TVP stara się pozyskać 70 mln zł w ramach linii kredytowej.

W poniedziałkowej rozmowie z PAP przez TVP Juliusz Braun ocenił, że przetrwanie spółki przez najbliższe dwa lata jest możliwe, ale pod warunkiem finansowania publicznego na nieco wyższym poziomie niż obecnie. Zaznaczył, że w przyszłym roku nie będzie tak kosztowych wydarzeń jak Euro, w związku z czym TVP powinna zamknąć rok 2013 bez strat.