Z niczego się nie wycofuję. Moi informatorzy to ludzie o najwyższej wiarygodności. Źródła od siebie niezależne. I zawsze będę ich chronił - napisał na Twitterze Cezary Gmyz, dziennikarz "Rzeczpospolitej", którego tekst wywołał dziś medialną wrzawę.

Reklama

Po publikacji doniesień o rzekomym wykryciu trotylu i nitroglicerynie we wraku Tu-154M rozpętała się prawdziwa burza. Na specjalnie zwołanym posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej o "potwierdzeniu zamachu" i "zbrodni" mówił m.in. Antoni Macierewicz i Jarosław Kaczyński. Prokuratura dementowała, twierdząc że informacje "Rzeczpospolitej" są nieprawdziwe.

W końcu sama redakcja wydała oświadczenie, w którym najpierw przyznała się do pomyłki, a potem treść oświadczenia zmieniła - wycinając słowa o błędzie.