Bartosz Marczuk, który został zwolniony po publikacji artykułu o trotylu na wraku Tupolewa, wrócił do "Rzeczpospolitej" - podaje gazeta.pl.

Gdy go zwalniano, bronił się, że nie odpowiada za tekst, bo był na urlopie, gdy przygotowano artykuł. Właściciel wydawcy, Grzegorz Hajdarowicz uznał, że zastępca redaktora naczelnego ponosi odpowiedzialność za opublikowanie materiału.

Reklama