- To jest ustawa tymczasowa, na parę miesięcy, nim skonstruujemy cały system mediów narodowych - przekonuje Krzysztof Czabański, wiceminister kultury. Sęk w tym, że do tej pory wydawało się, iż wspomniany system jest już gotowy. Sam Czabański w wywiadzie dla DGP twierdził, że ustawa, która zakładała przekształcenie TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej ze spółek w instytucje, jeszcze przed sylwestrem trafi do Sejmu. Zamiast niej posłowie dostali coś zupełnie innego.
"Kadrowa nowela" - mówią o niej posłowie opozycji, wskazując, że jedynym założeniem dokumentu jest wymiana władz w TVP i Polskim Radiu oraz ich upolitycznienie. Nowela zakłada odebranie Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji kompetencji dotyczących powoływania członków zarządów i rad nadzorczych medialnych spółek. Znikną konkursy na prezesów i wiceprezesów TVP i PR. Nowe władze wybierze minister skarbu. Podobnie będzie z radami nadzorczymi. Te zostaną zmniejszone z siedmiu osób w przypadku TVP i PR oraz pięciu w rozgłośniach regionalnych do trzech osób.
- Konkursy zapewniały przejrzystość. Kandydaci musieli się wykazać doświadczeniem i wiedzą. Teraz nie będzie żadnych zasad, a władze spółek rząd będzie mógł odwołać w każdej chwili - mówi Jan Dworak, przewodniczący KRRiT. Dodaje, że media publiczne, które powinny być odsunięte od władzy wykonawczej, zostaną jej podporządkowane. - PiS stara się uczynić z mediów narzędzie sprawowania władzy - oburza się.
Reklama
O ryzyku upolitycznienia wyboru władz mediów publicznych alarmowała wczoraj m.in. Europejska Unia Nadawców. Jeszcze dalej poszedł prezes TVP Janusz Daszczyński, który w liście m.in. do prezydenta Andrzeja Dudy i premier Beaty Szydło przekonywał, że zaproponowane rozwiązania są niekonstytucyjne: "Takie rozwiązanie, niezależnie od wątpliwości na temat ogólnych standardów demokratycznego państwa prawa, godziłyby w konstytucyjne podstawy funkcjonowania modelu mediów publicznych w Polsce" - pisze. Powołuje się na art. 54. Konstytucji RP, który mówi o wolności wypowiedzi, w tym o niezależności mediów publicznych od rządu i aktualnej większości politycznej.
Reklama
Autorzy projektu chcą, aby nowe przepisy weszły w życie w dniu ogłoszenia noweli w Dzienniku Ustaw. Co do tego, że projekt będzie procedowany w błyskawicznym tempie, nikt nie ma wątpliwości. Kiedy ustawa wejdzie w życie i obecne zarządy TVP i Polskiego Radia stracą władzę? Czabański przyznaje, że w grę wchodzi początek stycznia. Żartuje, że wymiana nastąpi na Trzech Króli. W PiS mówi się, że ostateczny termin to 8 stycznia, ale im wcześniej, tym lepiej.
Projekt przewiduje, że z dniem wejścia w życie nowych przepisów wygasną mandaty dotychczasowych członków zarządów i rad nadzorczych tych spółek. Dokument określa też wysokość odprawy, jaka przysługuje prezesom i wiceprezesom medialnych spółek - nie więcej niż trzykrotność ich pensji.
- Dotarło do nich, że uchwalić to sobie możesz wszystko. Ale będziesz musiał za to zapłać rachunek - mówi jeden z polityków o kulisach decyzji PiS zmieniających koncepcję reformy mediów publicznych. Twierdzi, że zapowiadana od miesięcy rewolucja była pełna wad prawnych.
- PiS doszedł do wniosku, że nie można tego zrobić ad hoc. Potrzeba co najmniej 1,5 miesiąca pracy kilku dobrych prawników, żeby to sensownie złożyć. Sama TVP ma kilka tysięcy zawartych różnego rodzaju umów - tłumaczy.
- Polityka - odpowiada z kolei Czabański, gdy pytamy go o to, dlaczego odłożono na półkę ustawę, którą firmował własnym nazwiskiem. - Były argumenty za i przeciw. Jak mawiał pewien prezydent, plusy dodatnie i ujemne. Doszliśmy do wniosku, że operację i tak dzielimy na dwa kroki, ale inne, niż do tej pory sądziliśmy - tłumaczy.
Pierwotnie drugim krokiem po przekształceniu TVP i Polskiego Radia miała być reforma systemu finansowania mediów publicznych polegająca na wprowadzeniu powszechnej opłaty audiowizualnej. - Z niczego nie rezygnujemy, ani z mediów narodowych, ani z opłaty audiowizualnej - zapewnia Czabański. Drugi etap reformy ma być przeprowadzony w kwietniu.
Sęk w tym, że jak uczy doświadczenie, politykom, gdy już przejmą kontrolę nad mediami publicznymi i "umeblują" je własnymi ludźmi, motywacja do dalszych zmian spada. Dlatego tak trudno uwierzyć w deklaracje PiS.
- Wykluczyć w życiu niczego nie można. Ale jest silna wola polityczna, aby te zmiany przeprowadzić. Dogłębną reformę mediów publicznych i ich finansowania zakładał program PiS i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej - zapewnia Czabański.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że prezesem TVP - tak jak już informowaliśmy - będzie Jacek Kurski, ale zarząd wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie będzie jednoosobowy. - "Kura" dostanie kogoś, kto będzie mu patrzył na ręce - słyszymy od jednego z polityków. To pomysł samego Jarosława Kaczyńskiego.
Według naszych rozmówców problem będzie z obsadą stanowisk. - Środowiska medialne związane z PiS są ze sobą skłócone. Ktoś, kto uważa, że ludzie skupieni wokół tygodnika braci Karnowskich, "Do Rzeczy" czy TV Republika i gazety Tomasza Sakiewicza będą ze sobą współpracować, jest niepoprawnym optymistą - mówi osoba znająca kulisy negocjacji. - Będą stołki, zacznie się naparzanka - dodaje.