Płastugi, czyli m.in. gładzice (to właśnie te ryby nazywamy powszechnie flądrami), sole, halibuty i turboty są dziwacznymi stworzeniami o ekstremalnie spłaszczonym asymetrycznym ciele. W przeciwieństwie do swych normalnych rybich kuzynek pływają cały czas jakby przewrócone na jedną stronę. Co najdziwniejsze, młode płastugi wyglądają tak samo jak wszystkie inne ryby. Dopiero podczas przemiany larwy w osobnika młodocianego zmieniają się nie do poznania. Jedno ich oko wędruje na drugą stronę, a bok, na którym leżą, staje się spodem ciała i traci ubarwienie. Wtedy bok, na którym znajdują się oczy, przekształca się w grzbiet ryby. Ta niezwykła przemiana fascynowała twórcę teorii ewolucji Karola Darwina. Uczony był przekonany, że do wykształcenia się takich dziwacznych stworzeń musiało dojść na skutek gwałtownych ewolucyjnych przemian normalnych ryb, które potem ową niezwykłą cechę przekazały swoim potomkom.

Reklama

Teorię Darwina w latach 30. ubiegłego wieku uwiarygodnił genetyk Robert Goldschmidt. Orzekł on, że taka drastyczna zmiana w wyglądzie ryb musiała powstać dawno, dawno temu na skutek jednej przypadkowej mutacji. W niektórych środowiskach taka deformacja przynosiła prapłastugom pewne korzyści, dlatego przetrwały aż do dzisiaj. Goldschmidt ukuł nawet termin określający dziwne zwierzęta pojawiające się na świecie za sprawą incydentalnych pomyłek matki natury. Nazwał je hopeful monsters, czyli obiecujące potwory.

Dziś już wiadomo, że dzieje płastug przebiegały zupełnie inaczej. A to za sprawą Amerykanina Matta Friedmana z Field Museum oraz University of Chicago, który znalazł brakujące ogniwo ewolucji łączące zwykłe ryby z tymi stworzeniami. W pracy zamieszczonej w dzisiejszym "Nature" opisał aż dwa rodzaje pradawnych ryb, które dały początek dzisiejszym flądrom, solom i halibutom. Heteronectes to zupełnie nowa kategoria systematyczna odkryta właśnie przez tego uczonego. Pierwszego przedstawiciela tego rodzaju udało się odnaleźć w... jednej z dawno nieotwieranych szuflad regału z eksponatami w wiedeńskim Muzeum Historii Naturalnej.

Z kolei ryby kopalne z rodzaju Amphistium były znane naukowcom od mniej więcej 200 lat. Jednak jak wykazał Friedman, zostały błędnie opisane w literaturze. Teraz już wiadomo, że są to przodkowie płastug żyjący mniej więcej 50 mln lat temu. Ich skamieniałe szczątki znane są głównie z kamieniołomów we włoskiej miejscowości Bolca. Jak dowiodły analizy Friedmana, który przeprowadził na udostępnionych mu szkieletach wiele niezwykle skrupulatnych badań (łącznie z tomografią komputerową maleńkich rybich czaszek), prapłastugi miały tylko jedno oko trochę przesunięte do góry. Oznacza to, że nawet u dorosłych osobników narządy wzroku znajdowały się po przeciwnych stronach głowy. Wiele jednak wskazuje, że te pradawne ryby poruszały się, leżąc na boku, czyli w identyczny sposób jak ich współczesne kuzynki flądry. Jaka była więc korzyść z posiadania przesuniętego oka? Friedman sądzi, że w swym zachowaniu ryby z rodzajów Heteronectes oraz Amphistium przypominały dzisiejsze płastugi, które leżą na dnie morza i od czasu do czasu unoszą się lekko na płetwach, by monitorować otoczenie. Praflądry podnosiły się, po czym jednym okiem wypatrywały potencjalnej ofiary, a drugim zbliżającego się większego od nich drapieżnika.

Reklama

Wymarłe ryby były bowiem niezwykle sprawnymi myśliwymi. Wewnątrz jednego z okazów Amphistium znaleziono szczątki jego ostatniego posiłku - ryby wielkości połowy jego ciała. "Jest możliwe, że nawet niekompletna asymetria dawała im lepszy widok na rzeczy znajdujące się obok i powyżej nich niż normalny symetryczny układ ciała" - tłumaczy Friedman. Według niego płastugi w dzisiejszej formie wykształciły się, kiedy wyszło na jaw, że takie zezowanie jest korzystne, ale jeszcze korzystniejsze jest posiadanie obydwu oczu po tej samej stronie ciała.