"Dobrze zarabiające osoby w trosce o środowisko jeżdżą do pracy hybrydowymi samochodami lub na rowerze, a w weekendy w klubach wciągają ścieżki kokainy i sądzą, że nie ma problemu" - mówił podczas wizyty w Londynie wiceprezydent Kolumbii Francisco Santos.

Reklama

Tymczasem problem jest. Trzeba wyciąć ponad cztery metry kwadratowe lasu deszczowego, by z krzaków koki posadzonych w jego miejscu uzyskać gram czystej kokainy. Według danych przedstawionych przez rząd Kolumbii, w ciągu ostatnich 20 lat pod uprawy koki wykarczowano 2,2 mln hektara dżungli, czyli obszar równy połowie Holandii.

Apel wiceprezydenta Kolumbii wygłoszony w Londynie nie jest przypadkowy. Brytyjczycy są bowiem jednymi z największych na świecie konsumentów kokainy. Tylko w ubiegłym roku po ten rodzaj narkotyku sięgnęło prawie 8 proc. z 61-milionów obywateli Wysp.