Prace nad sarinem zaczęły się w III Rzeszy pod koniec lat 30'. Jak pisze "Daily Mail", Niemcy postanowili uniezależnić się od importowanej żywności i Hitler nakazał prace nad silnym środkiem owadobójczym. Badania rozpoczęła grupa naukowców - Otto Ambros, Gerhard Ritter i Hand Juergen von der Linde. Na czele zespołu stanął 33-letni Gerhard Schrader. Ponieważ uczonym nie udało się stworzyć silnego środka opartego na fluorze, zdecydowali się na mieszankę fosforu i cyjanku. Badania wykazały, że nowy środek jest zabójczy - w kilka sekund umierały po nim małpy czy szczury. Środek był tak toksyczny, że naukowcy uznali, że popełnili błąd - nie dało się go użyć na polach do walki z chwastami.

Reklama

Adolf Hitler jednak docenił ich prace. Sam znał skuteczność gazów bojowych z frontu pierwszej wojny światowej - był też ofiarą ataku gazowego aliantów. Dlatego nakazał kontynuowanie prac. W 1940 stworzono tajny ośrodek produkcji środka, który od nazwisk jego twórców nazwano sarinem. Wyprodukowano aż 10 ton gazu. Hitler jednak nie odważył się go użyć - jego generałowie przekonali go, że użycie sarinu spowodowałoby chemiczny odwet aliantów, którzy wciąż w arsenałach trzymali gaz musztardowy.

Po II wojnie światowej wynalazkiem niemieckich naukowców zainteresowali się Anglicy i Amerykanie. Brytyjskie wojsko posunęło się nawet do testów na ochotnikach. W 1953 20-letni inżynier RAF, Ronald Maddison zgodził się na 15 szylingów i 3 dni urlopu w zamian za zgodę na wzięcie udziału w procedurze. Na jego ubranie położono 5 kropel sarinu, mężczyzna od razu stracił przytomność i 40 minut później zmarł w szpitalu. Całą sprawę utajniono aż do 2004 - dopiero wtedy po latach walki o prawdę jego rodzinie udało się wydobyć informacje od ministerstwa obrony - przypomina "Daily Mail"

Testy przeprowadzali także Amerykanie i Rosjanie, jednak ze względu na możliwość odwetu ze strony przeciwnika, dysponującego bronią atomową, oba mocarstwa nie zdecydowały się użyć gazu. Pierwszy raz gazu użyli więc terroryści - japońska sekta "Najwyższa prawda" rozpyliła gaz w metrze w Tokio - zginęło 12 osób, a 5000 poniosło ciężkie obrażenia.

Reklama

Na masową skalę sarin zastosował Saddam Husajn w walce z Kurdami. W 1998 na Halabdżę zrzucił bomby wypełnione tym gazem. Od razu zginęło 5 tysięcy ludzi, a w następnych miesiącach zmarło kolejne 12 tys. rannych.

Sarin od 1997 jest zakazany. Nawet Baszar Asad, na mocy porozumienia z Zachodem i Rosją miał przekazać cały swój chemiczny arsenał pod kontrolę międzynarodowych obserwatorów, którzy następnie mieli zniszczyć zapasy sarinu.

Sarin przechowywany jest przed użyciem w fazie ciekłej. Dopiero wybuch konwencjonalnego materiału wybuchowego podgrzewa substancję do 150C i zmienia ją z cieczy w gaz. Po 10 sekundach od dostania się do organizmu powoduje gwałtowny ślinotok i wymioty, a ofiara zaczyna mieć problemy z oddychaniem. Po minucie sarin atakuje cały system nerwowy. Po kilku minutach ofiara umiera - jej ciało traci kontrolę nad funkcjonowaniem poszczególnych organów. Czas życia ofiar, które wdychały sarin nie przekracza 10 minut - na gaz nie ma antidotum. Ci, którzy "mieli szczęście" i jedynie zetknęli się z ofiarami sarinu są w stanie - dzięki natychmiastowej pomocy medycznej - przeżyć, jednak ich układ nerwowy i mózg doznają nieodwracalnych uszkodzeń.

Reklama