Dzieje uprowadzenia pięknej Heleny, wojny trojańskiej oraz dziesięcioletniej podróży władcy Itaki przez rubieże starożytnego świata zna zapewne każdy z nas. Jak pamiętamy, kiedy Odyseusz wraca wreszcie na rodzinną wyspę, zastaje tam nieciekawą sytuację - jego żona Penelopa nie może się opędzić od zalotników, którzy chcą ją poślubić i tym samym przejąć władzę na Itace. W końcu urządza ucztę, a po niej zawody łucznicze. Niestety, żaden z potencjalnych oblubieńców nie potrafi nawet napiąć łuku Odyseusza. Udaje się tego dokonać jedynie tajemniczemu żebrakowi, którym jest właśnie przebrany król Itaki. Po ujawnieniu prawdziwego oblicza rozsierdzony władca zabija wszystkich konkurentów.

Reklama

Opis uczty, w trakcie której zalotników ogarnia szaleństwo, budził zainteresowanie uczonych już w czasach starożytnych. Grecki historyk Plutarch (I - II wiek n.e.) był przekonany, że zawiera on relacje z całkowitego zaćmienia słońca. Bo jak inaczej interpretować słowa "Odysei": "O wy biedni, nieszczęścia zewsząd na was godzą, w ćmie nocy głowy, twarze, stopy wasze brodzą... (...) a na nieb sklepieniu Helios gaśnie i straszne ogarniają mroki". Teoria Plutarcha była jednak wielokrotnie podważana, nie wiadomo też było, kiedy owo zaćmienie słońca miałoby nastąpić.

Nic więc dziwnego, że kwestię tajemniczych wersów postanowili wyjaśnić Constantino Baikouzis oraz Marcelo O. Magnasco. W poszukiwaniu dodatkowych wskazówek przeczesali cały poemat Homera. W sumie zidentyfikowali cztery zjawiska astronomiczne, które wystąpiły podczas podróży Odyseusza. W dniu rzezi zalotników był nów. Sześć dni wcześniej, kiedy Odyseusz przybił do Itaki, Wenus była doskonale widoczna wysoko na niebie. 29 dni przed zagładą konkurentów w trakcie zachodu słońca można było obserwować równocześnie dwie konstelacje: Plejady oraz Wolarza, zaś 33 dni przed tym zdarzeniem, o świcie Merkury znajdował się wysoko na niebie w pobliżu zachodniego krańca swojej niebiańskiej trajektorii.

Opisane powyżej zjawiska powtarzają się zazwyczaj w różnych odstępach czasu. Prawdopodobieństwo, że pojawią się w tym samym określonym porządku, jest bardzo nikłe. Baikouzis i Magnasco sprawdzili, czy taki właśnie fenomen wystąpił w latach 1250 - 1115 p.n.e., czyli mniej więcej wtedy, gdy według uczonych miała rozpocząć się tułaczka Odyseusza. Okazało się, że tak - a jego ukoronowaniem było całkowite zaćmienie słońca, które miało miejsce 16 kwietnia 1178 roku p.n.e. tuż po południu, o 12.02 lokalnego czasu. "Otrzymane przez nas wyniki nie tylko potwierdzają tezę, że ta data mogła być z jakichś powodów ważna. Gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że śmierć zalotników miała miejsce tuż po zaćmieniu słońca, to wszystko, co zostało opisane wcześniej w Odysei, wydarzyło się w przedstawionym przez Homera porządku" - twierdzi Magnasco.

Reklama

Może to więc oznaczać, że w mitycznych opowieściach kryje się więcej prawdy, niż przypuszczano. Być może naprawdę istniał Odyseusz, bohater spod Troi, który po zakończeniu wojny długo nie mógł wrócić do domu.