Czy to w ogóle możliwe? Średnia temperatura na Czerwonej Planecie wynosi ok. -60 stopni Celsjusza. Wprawdzie w lecie podnosi się powyżej zera, ale nie tam, gdzie wylądował Phoenix. W okolicy lądowiska pojazdu, w podbliżu bieguna, temperatura nie przekracza -20 stopni Celsjusza. A jednak, zdaniem naukowców, ciekła woda może tam istnieć dzięki nadchloranom potasu, solom obecnym w marsjańskiej glebie. To właśnie one chroniłyby wodę przed zamarznięciem. Zdaniem Niltona Renno z uniwersytetu w Michigan, który jest jednym z członków misji lądownika, roztwór wody i nadchloranów może nie zamarzać nawet w temperaturze -70 stopni Celsjusza. "Według mojej oceny, mieszanka wody i soli może być pod powierzchnią gleby niemal wszędzie na Marsie" - powiedział Renno reporterowi pisma "New Scientist". Skupiska wody isolowane przez znajdującą się powyżej glebę od czasu do czasu wybijałyby się jednak na powierzchnię. A to rozwiązywałoby kilka marsjańskich zagadek. Woda moglaby na przykład uformować wąwozy, które naukowcy zauważyli na Marsie. Te formy skalne są stosunkowo nowe i uczeni długo dyskutowali nad ich pochodzeniem. Istnienie pod powierzchnią Czerwonej Planety solanki, która od czasu do czasu wylewałaby się z wnętrza planety, wyjaśniałoby ten problem. Inną niejasną sprawą jest przesuwanie się gór lodu na marsjańskich biegunach. Zjawisko to zaobserwował David Fisher z kanadyjskiego Geological Survey. Zdaniem naukowca umożliwiałaby to kryjąca się pod wodem zasolona woda. Phoenix wylądował na Marsie 25 maja ub.r. Kilka dni później przesłał na Ziemię pierwsze z serii tajmniczych zdjęć. Zawierało on dziwny znak - na jednej z nóg lądownika pojawiło się coś, co wyglądało jak plamka nieznanej materii. Na kolejnych fotografiach plamka stawała się coraz większa. Choć wydawało się to nieprawdopodobne, dziwny znaczek najbardziej przypominał kroplę wody.

Reklama