Manipulacja? Bezwzględna gra wielkich inwestorów? Cud? Będzie to zapewne wyjaśniać Komisja Nadzoru Finansowego, porzućmy zatem kwestie cudów w Warszawie i zajmijmy się faktami. A te są złe i jest ich całkiem sporo.

Reklama

Polska: coraz gorsze sygnały z realnej gospodarki, takie jak kiepskie wyniki deweloperów, szykujące się zwolnienia w przemyśle, przestoje w fabrykach produkujących auta. Europa: złe dane ze strefy euro o spadku produkcji przemysłowej, recesja oraz rekordowe bezrobocie w Wielkiej Brytanii i prognozy zerowego wzrostu dla Niemiec. USA: kolejne plany pomocowe ("nowy dzień, nowy plan" - ironizują komentatorzy "The Wall Street Journal"), na przykład dla zadłużonych posiadaczy domów, już na nikim nie robią większego wrażenia. Ważą się losy gigantów motoryzacyjnych z Detroit.

Kłopoty zgłaszają kolejne instytucje finansowe, np. American Express. Na dobitkę głos zabrał sekretarz skarbu Henry Paulson, który zapowiedział modyfikację swojego planu - z wykupu "toksycznych aktywów" w stronę dokapitalizowania i częściowej nacjonalizacji instytucji finansowych. To już było ponad nerwy znękanych i niepewnych przyszłości inwestorów. Wall Street zaczerwieniła się od spadków.

Kto następny zgłosi problemy? Sieci handlowe drżą przed tym, jak będą wyglądały nadchodzące święta. "Trzęsienie ziemi w zachowaniu konsumentów sprawiło, że mamy najtrudniejszy klimat do robienia biznesu, jaki widzieliśmy" - stwierdził z rozbrajającą szczerością szef wielkiej amerykańskiej internetowej sieci handlowej Best Buy. I ostro w dół zrewidował wszelkie prognozy. To i tak dobrze, gdyż część firm w ogóle przestała się wypowiadać o przyszłości swojego biznesu. Czy da się jeszcze coś z tym zrobić?

Reklama

W Polsce politycy opozycji nawołują rząd, aby przeciwdziałał kryzysowi - przede wszystkim, jak rozumiem, sypiąc pieniędzmi. Ale i rządowi, i opozycji chciałbym przypomnieć jedną liczbę: 141. Taką lokatę zajmujemy w ogłoszonym wczoraj światowym rankingu przyjazności systemów podatkowych dla biznesu. Od lat pod tym względem trwa u nas stagnacja - zarówno podczas rządów dzisiejszej opozycji, jak i teraz. Kryzys fundujemy sobie więc również na własne życzenie.