DZIENNIK: Czy to prawda, że PiS rozważa powrót do TVN?

Tadeusz Cymański (poseł PiS): Nie mogę tego potwierdzić, ale rzeczywiście mamy respekt i szacunek wobec dziennikarzy, i to nie bierze się znikąd. Mogę potwierdzić tylko, że takie wątpliwości i dyskusje są w klubie. Ta sprawa od początku budzi kontrowersje. Dyskusyjny był nie tyle sam bojkot, ile okoliczności i sposób jego wprowadzenia: fakt, że jest bezterminowy i generalnie dotyczy całej stacji. Sprawa jest przecież bardziej złożona - są różne programy i różni dziennikarze.

Reklama

Czyli moglibyście wrócić do jednych audycji, a bojkotować inne?

W takie szczegóły wolałbym nie wchodzić, ale osobiście uważam, że decyzja o bojkocie powinna być bardziej klarowna i jasna. Powinna też być stopniowana - bojkot jest już ostateczną formą protestu. Moim zdaniem na początek powinno się pojawić zagrożenie bojkotem i apel z wyraźnym wskazaniem, gdzie leży problem. Wtedy byłoby to pewnie inaczej odebrane. Każdy się chyba zgodzi, że niektóre audycje są stronnicze - np. najbardziej znane, lubiane i ciekawe "Szkło kontaktowe". W każdym razie nie będę zaskoczony, gdyby nastąpiła zmiana decyzji o bojkocie. Myślę zresztą, że w TVN też dokonała się jakaś refleksja. Bojkot może nie przyniósł spodziewanych efektów, ale jakieś dał.

Reklama

Pana zdaniem się opłacił?

Tego nie wiem, to dość skomplikowane zagadnienie. Można się zastanawiać, na ile bojkot ze strony PiS jest kreowaniem w mediach tych środowisk, które od PiS się odłączyły.

Na przykład posłów z koła Polska XXI.

Reklama

Na przykład. Mnie jest niezręcznie wypowiadać się w tej sprawie. Może nie jestem pieszczochem mediów, ale na pewno nie mogę narzekać. Bywałem często zapraszany, zwłaszcza do "Kawy na ławę". Lubiłem ten program i trochę mi go brakuje. Teraz więc każda moja wypowiedź może być rozumiana opacznie, jako podyktowana własnymi pragnieniami, oczekiwaniami i interesem politycznym. W końcu udział w mediach to dla polityka nie tylko powinność, ale też ważny interes.

Nie zmartwiłby się pan, gdyby bojkot zawieszono?

Po pierwsze nie byłbym zaskoczony, po drugie przyjąłbym to jako możliwość jeszcze szerszego działania. Ale przyznam, że absencja w mediach działa też pedagogicznie. Uczy człowieka żyć inaczej. Media to rzecz upojna, jak narkotyk: jak człowiek się przyzwyczai, to odwyk staje się gorzką lekcją mądrości.