Piotr Gursztyn: Kto to powiedział: "po najbliższych wyborach wrócę do władzy. Mamy konkretną propozycję dla Polaków i chcemy ją zrealizować"?

Reklama

Adam Lipiński*: Jarosław Kaczyński. W wywiadzie dla DZIENNIKA.

A co było odpowiedzią działaczy PiS? Wybuch śmiechu czy entuzjazmu?

Reakcja była spokojniejsza, bo bardzo prawdopodobnym wariantem jest to, że wygramy następne wybory. Przemawiają za tym czynniki obiektywne i subiektywne. Obiektywne, bo formacje rządzące zawsze miały duże problemy z utrzymaniem poparcia. A czynniki subiektywne to błędy Platformy, już widoczne nawet dla jej zwolenników.

Reklama

Błędy PO są tak widoczne, że ludzie nadal kochają Donalda Tuska i jego partię.

Platformę czeka bardzo trudny okres, który nazwałbym kryzysem wieku średniego. Na ogół po dwóch latach rządzenia, a PO zbliża się do tego momentu, następuje kryzys psychiczno-polityczny w obozie władzy. Przewiduję, że jesienią nastąpi ten kryzys. Wtedy, sądzę, notowania zaczną spadać.

Co znaczy dokładnie kryzys wieku średniego w wydaniu politycznym? Czy to się łączy z politycznymi rozwodami?

Reklama

Pewnie też. Dekompozycja grozi też Platformie. Ale chodzi też o jej błędy. Weźmy główny mit PO, że posiada wielu fachowców i ekspertów. Tu chyba nikt nie ma wątpliwości, że PO stawia tylko na działaczy partyjnych. W przeciwieństwie do PiS, gdzie w rządzie było mnóstwo ludzi nie związanych ze strukturami partyjnymi. No i nie doszło też do rozsypania się struktur PiS-owskich, na co PO liczyła.

Dlaczego to PiS ma skonsumować niepowodzenia Platformy?

Bo taka jest scena polityczna. Jest spolaryzowana, a PiS nie ma alternatywy.

Jest jeszcze lewica.

Badania wskazują, że elektorat lewicowy będzie przerzucał swoje głosy na PO. Będzie tak jak z przystawkami PiS-owskimi. My jesteśmy "skazani" by budować swoją pozycję od centrum do prawej strony, a PO jest "skazana", by budować formację z centrum ku środowiskom lewicowo-liberalnym. To wynika z doświadczenia, że małe formacje nie mają już dziś bytu i nastawienia ośrodków opiniotwórczych, które wiedzą, że nie ma sensu promowanie małych ugrupowań, bo jest to nieskuteczne. Wręcz przeciwnie, wykreowanie - z lewa lub prawa - jakiejś małej formacji, która zdobędzie dwa proc. głosów może spowodować, że tego procentu zabraknie do zwycięstwa dużej formacji. I wtedy wygrywa główny wróg środowiska kreującego nowe ugrupowanie.

Czy jednak PiS jest wybieralny? Może się okazać, że ludzie niezadowoleni z PO mimo wszystko zacisną zęby i zagłosują przeciw PiS.

Wynik ostatnich wyborów został przesądzony takim mechanizmem plebiscytowym. Myślę, że taki mechanizm nie zaistnieje w następnych wyborach. Nie ma już tego anty-PiS-owskiego napięcia. Dziś bardzo trudno uruchomić równie głęboki resentyment, skoro PiS jest w opozycji. To można było zrobić, gdy rządziliśmy, i to na dodatek w tamtej trudnej koalicji.

Dlaczego nie da się zrobić? Będzie hasło "Alarm, wracają Kaczyńscy".

Pewnie będzie. Ale będzie też hasło "Dość rządów Tuska". Jeżeli dziś zadziała mechanizm plebiscytu to raczej przeciw Platformie. Jej działania uderzają w interesy i oczekiwania różnych grup społecznych i one będą się mobilizować, by odsunąć PO od władzy.

Dochodzimy do tematu kryzysu gospodarczego. Recenzujecie rząd, ale w tym kontekście jest pytanie, czy wy byście dali sobie radę lepiej?

Gdy ktoś przejmuje władzę to nie po to, by tłumaczyć się, że wszystkiemu winna jest opozycja. A to ostatnio mówi minister finansów, co jest zresztą karykaturą polityki.

To retoryka sporu politycznego.

Nie. To więcej niż retoryka, bo minister Rostowski urasta do roli Palikota polskiej gospodarki. W sprawach kryzysu gospodarczego wyciągaliśmy rękę do PO, proponowaliśmy pakt antykryzysowy. PO to dezawuowała i ośmieszała. Twierdziła, że nie ma w ogóle żadnego problemu. A Jacek Rostowski stawia tezę, że za kryzys odpowiada PiS. Zresztą co by się działo, gdybyśmy teraz my rządzili. Głowę daję, że politycy PO głosiliby, że nie żadne obiektywne zewnętrzne przyczyny są powodem kryzysu, tylko polityka PiS.

A co byście lepiej zrobili?

Patrząc na naszych ministrów, np. Zytę Gilowską, to jestem przekonany, że dalibyśmy sobie radę dużo lepiej. Dobry przykład to absorpcja funduszy unijnych, o czym mówiła Grażyna Gęsicka. Tu bylibyśmy zdecydowanie lepsi. Efektywność wykorzystania funduszy unijnych jest jednym z remediów na kryzys. Mówimy o tym od dawna, tu też wyciągaliśmy rękę do PO, ale spotkaliśmy się ze ścianą.

*Adam Lipiński jest wiceprezesem PiS