Legalne sposoby ukarania morderców ocierają się o mrzonkę.

Jak twierdzi minister sprawiedliwości, znamy nazwiska morderców. Wiemy, kim są. To jednak za mało. W Pakistanie prawo, oględnie mówiąc, jest mało skuteczne. Jeśli zaś chodzi o terytoria pasztuńskie - nie działa wcale. Rządzi tam autorytet siły i tradycji. Wysłanie do prokuratury Pakistanu prośby o pomoc prawną w wykryciu sprawców może wzbudzić tam najwyżej uśmiech politowania. Z dwóch powodów. Po pierwsze pomoc taka jest nierealna. Po drugie - zbyt wielu pracowników aparatu ścigania sprzyja radykalnym ruchom islamskim, by zaufać tym strukturom.

Reklama

Co nam zatem pozostaje? Bezsilność. Albo.... Amerykanie nie urządzają przywódcom pakistańskich talibów pokazowych procesów. Nad ranem nad wioskę nadlatuje bezszeleśnie bezzałogowy Predator. Jego rakiety precyzyjnie trafiają w dom podejrzanego, zabijając na ogół wszystkich, którzy są w środku, w tym kobiety i dzieci. Kilka ekplozji - zwykle dwie - i wrogowie znikają z powierzchni ziemi na zawsze.

Czy chcemy czynić w ten sam sposób? Skoro nie ma możliwości postępowania zgodnie z prawem, może i jest to usprawiedliwiona droga. Niestety, nawet gdybyśmy chcieli na nią wejść, nie mamy środków do wykonania takiej egzekucji. Możemy skrycie poprosić o nią Amerykanów. Nie pomogli uwolnić Polaka, niech udzielą chociaż wsparcia w ukaraniu winnych jego śmierci.To jednak ryzykowna gra. Jeśli ją rozpoczniemy, sami zaczniemy uprawiać wojnę niezgodnie z cywilizowanymi zasadami. Tragedia inżyniera rodzi pokusę, by się tym nie przejmować. Wybór należy do nas. Amerykanie pewnie nie odmówią.

Reklama

WEŹ UDZIAŁ W SONDZIE: