Minister zdrowia Ewa Kopacz, której w rządzie Donalda Tuska przypadł jeden z najważniejszych resortów, planuje zawieszenie politycznej kariery w kraju i rozwinięcie skrzydeł na forum europarlamentu. Owe zamiary, które powinny się lada dzień skonkretyzować, od miesięcy budziły w samym PO sprzeczne uczucia - podobno najpierw o fotelu europosła marzyła przede wszystkim sama Ewa Kopacz, teraz zaś bardziej zależy na tym premierowi, który rozczarowany jest dokonaniami pani minister.

Reklama

Plany Ewy Kopacz, zważywszy na jej funkcję w tym rządzie, wywołują zrozumiałe zainteresowanie, warto więc zapytać:

1. Czy to normalne, by szefowa jednego z najważniejszych resortów od kilku dobrych miesięcy rozważała porzucenie swojej pracy (po raz pierwszy szanse na dobre miejsce na liście sondowała wczesną jesienią) i przeniesienie się do europarlamentu? Jak można sensownie kierować jakąkolwiek instytucją, projektować długofalowe zmiany i przygotowywać reformy, snując jednocześnie plany szybkiej ewakuacji z tej instytucji? Jak można wierzyć w swój rząd, w to, czy odniesie on sukces, skoro myśli się równocześnie o tym, jak z tego rządu czmychnąć?

2. Czy premiowane miejsce na liście wyborczej do europarlamentu ma być nagrodą dla Kopacz za osiągnięcia w dziedzinie ochrony zdrowia? Gdzie są owe osiągnięcia, skoro pani minister nie udało się przeforsować nawet sztandarowej reformy komercjalizacji szpitali?

Reklama

3. Czy to raczej forma zesłania pani minister, która w opozycji zapowiadała się fantastycznie (wspierała pielęgniarki w białym miasteczku, a w Sejmie ostro atakowała rządzących: "To jest władza, która nie ma pomysłu na rządzenie, a swój brak kompetencji pokrywa arogancją i butą"), a w rządzie zasłynęła z niezrealizowanych zapowiedzi, licznych wpadek i wielkiej nieudolności (co opozycja zgodnie podsumowuje, nazywając Ewę Kopacz figurantką)?

4. Czy porzucenie resortu zdrowia i ucieczka z rządu Tuska w bezpieczniejsze rejony Europy (mniej stresująca praca, wysoka dieta, ogromny dystans do przepychanek w kraju) nie potwierdzają jasno, że druzgocąca opinia opozycji na temat kompetencji minister zdrowia jest wyjątkowo trafna i sama pani minister się z nią zgadza?

5. Czy odesłanie pani minister do Brukseli nie potwierdza, że premier sporządził rachunek zysków i strat? I uznał, że działalność pani minister jest w kraju tak nieefektywna, a może nawet szkodliwa, że lepiej wysłać ją za granicę i narazić się na masę wątpliwości i pytań, niż tolerować jej dalszy pobyt w resorcie zdrowia?