Serial nieco zapomnianego polityka, jakim jest Władysław Frasyniuk każe zapytać o podwójne standardy w polskiej debacie. Przez ostatnie dwa lata toczyła się ona jako nieustający spór o zasady savoir vivre’u. Jarosław Kaczyński lub rzadziej któryś z jego współpracowników (najczęściej Ludwik Dorn) wypowiadali się ostro o jakiejś osobie lub środowisku, a odpowiedzią był jeden wielki ryk oburzenia. Pisano komentarze, zbierano podpisy pod protestacyjnymi listami, napędzano zbiorowe emocje różnych grup społecznych (na przykład gdy Dorn powiedział o "wykształciuchach").
Kaczyński niewątpliwie użył paru sformułowań za dużo - raniących, przesadnych. Choć bywało, że padał też ofiarą przeczulenia i nieuctwa. Gdy użył XIX-wiecznej metafory "inni szatani byli tu czynni", został uznany za... tropiciela satanizmu.

Reklama

Niemniej naraził się na przykład internautom i godzinami słuchaliśmy wywodów, jak to powinien ich przepraszać. Teraz usłyszeliśmy, jak Władysław Frasyniuk, polityk Demokratów.pl, zajmuje się polską wsią. Uznał za stosowne powiązać brzydkie obyczaje ludowców nie brzydzących się nepotyzmem, z obyczajami XIX-wiecznych chłopów pańszczyźnianych, którzy podczas powstania styczniowego ściągali powstańców buty, a czasem wydawali ich Moskalom. I co? I nic? Protestują ludowcy i Michał Karnowski w DZIENNIKU.

>>> Frasyniuk musi przeprosić wieś – przeczytaj tekst Michała Karnowskiego

Kazimierz Kutz oznajmił w „Gazecie Wyborczej”, że zdania Frasyniuka wyjęto z kontekstu. Zupełnie tak samo jak zdanie Jarosława Kaczyńskiego o tym, że "nasi przeciwnicy stoją tam, gdzie stało ZOMO", w kilka dni po wypowiedzeniu tego zdania słyszałem ludzi, którzy przysięgali, że odniósł to do PO, choć nie wspomniał o tej partii słowem. Polityk musi się liczyć z tym, że wystarczy jedno zdanie aby wzburzyć emocje. Zwłaszcza, że nie bardzo rozumiem na czym w tym przypadku miałaby polegać manipulacja. Frasyniuk chciał użyć obraźliwej prowokacji i zrobił to. Pytanie, czy jednych za prowokację potępiamy, a innych rozgrzeszamy, nawet gdy dotknięte mogą się poczuć całe grupy społeczne.

Reklama

>>> Nałęcz: Frasyniuk fałszuje historię polskiej wsi

Paweł Wroński pisze w internetowym wydaniu „Wyborczej”, że Frasyniuk ma rację, bo przecież to Stefan Żeromski uwiecznił obrazki chłopów grabiących powstańców. Ależ oczywiście, że uwiecznił i nie o prawdziwość tych scen chodzi, a to, czy polityk może się posługiwać bardzo brutalnym stereotypem. Równie łatwo znaleźć setki internautów wyszukujących pornograficzne fotki i filmiki, ale Kaczyński dostał po łapach, gdy próbował uogólniać. Z dwojga jego uogólnienie było zresztą dużo mniej straszne. Bo przecież rozmawiając o polskich chłopach można spytać, z kogo składały się w przeważającej części choćby Armia Krajowa i oddziały antykomunistycznej partyzantki po drugiej wojnie jak nie z mieszkańców wsi. A Frasyniuk wybrał sobie obrazek najbardziej drastyczny i obraźliwy.

Niestety politykom wolno mniej, nawet jeśli obrażają środowiska, które nigdy nie będą ich wyborcami. Tymczasem w Polsce jednym wolno bardzo mało, innym wszystko. Ręczę też, że żaden kabaret nie obśmieje byłego kierowcę Władyslawa Frasyniuka za użycie sformułowania "my intelektualiści". A gdyby to powiedział Kaczyński?

Reklama

Frasyniuk słynie zresztą od lat z brutalnego języka, tyle że używa go głownie na wrocławskiej scenie politycznej. Potrafił nawet zdzielić w twarz przed wejściem do telewizyjnego studia swojego konkurenta. Facet był jednak LPR-owcem więc skandal nie wybuchł. Było mi bardzo nieprzyjemnie, gdy w TVN 24 zachowywał się na pograniczu chamstwa wobec Julii Pitery. Oczywiście bezkarnie.
Notabene ten brutalny język odwraca czasem uwagę od istotnych problemów, jakie Frasyniuk porusza. Bo temat nieprzestrzegania standardów przez reprezentację Polski wiejsko-prowincjonalnej jest poważny, ale nie da się go rozwikłać przy pomocy cepa. Teraz Frasyniuk wrzeszczy z kolei na propozycje Donalda Tuska aby ograniczyć zaangażowanie w biznes posłów. I znów - w jego zastrzeżeniach, gdy się w nie wczytać, są racjonalne elementy. Ale gdy oskarża obecnego premiera o antybiznesowy populizm widać gołym okiem jak przesada przeszkadza czasem dyskusji.

Tyle, że powtórzmy raz jeszcze, jaśnie pan Frasyniuk dostał na tę przesadę koncesję od wielu mediów i komentatorów. Inni się już nie zalapali.