ANNA WOJCIECHOWSKA: Mocne oskarżenie pod adresem MON padło z ust dowódcy Wojsk Lądowych. W panu, byłym ministrze obrony narodowej, te słowa generała Waldemara Skrzypczaka budzą podziw za odwagę czy raczej oburzenie?
JANUSZ ONYSZKIEWICZ*: Budzą przede wszystkim mój wielki niepokój.

Reklama

Niepokój o los żołnierzy w Afganistanie czy bardziej o kontrolę cywilną nad armią?
Mam na myśli to, że jeżeli generał nie przesadza, musi być niepokojące i zadziwiające po pierwsze to, że on, dowódca Wojsk Lądowych, nie ma bliskiego, jeśli nie codziennego, to chociaż cotygodniowego kontaktu z kierownictwem Ministerstwa Obrony Narodowej. Ja, jako szef MON, miałem po kilka w miesiącu spotkań z dowódcami poszczególnych sił zbrojnych, niemal w każdym tygodniu.

Nie wiemy, jaka jest rzeczywistość. Minister Klich ripostował jednak wczoraj, że dziwi go, skąd nagle taka odwaga u generała, bo co poniedziałek spotyka się z nim na posiedzeniach kierownictwa resortu i ma okazje do przekazywania wszystkich zastrzeżeń.
Dlatego właśnie formułuję to swoje zdziwienie warunkowo, ostrożnie. Ale na tym nie koniec powodów do niepokoju. Niepokojący jest też sam ton wypowiedzi generała Skrzypczaka, ta ogromna pretensja wobec kierownictwa Ministerstwa Obrony Narodowej, a szczególnie stwierdzenie o całkowitym braku zaufania między wojskowymi a kierownictwem ministerstwa.

Ton uzasadniony zakładając, że słowa generała Skrzypczaka oddają wzbudzające niepokój realia, ale z drugiej strony w Polsce mamy jednak zasadę cywilnego zwierzchnictwa nad armią.
Myślę, że nawet jeżeli są podstawy do takiego tonu, to powinien on znaleźć swoje odzwierciedlenie w wystąpieniach na forum wewnętrznym, a nie w wystąpieniach prasowych. W końcu wojsko jest w sprawach zasadniczych wielkim niemową. A jeżeli już mówi, to mówi głosem rządu. Ta zasada została złamana w wystąpieniu generała Skrzypczaka.

Reklama

Generał broni się, tłumacząc, że ma prawo do emocji, stojąc nad grobem swojego żołnierza, który – jak sugeruje – mógłby żyć, gdyby nie to, że wojsko w Afganistanie mimo starań wojskowych nie ma niezbędnego wyposażenia.
Oczywiście, że ma prawo do emocji. Tyle że generał powinien te emocje umieć powściągnąć i skierować je w bardziej konstruktywną stronę. Wywiad nie jest czymś, co jest wywołane emocją chwili. Wywiad jest autoryzowany. To, co zostało tam zapisane, jest więc świadectwem stanowiska przyjętego po pewnym namyśle, refleksji. I to jest rzecz bardzo niedobra, że takie sądy z ust generała pojawiają się w prasie.

W tej sytuacji generał Skrzypczak może piastować dalej swoje stanowisko?
To jest stanowisko bardzo wysokie. Do mnie zresztą już od pewnego czasu docierały słuchy, że generał Skrzypczak odejdzie.

Miał odejść sam czy zostać odwołany, zmuszony do odejścia?
Była plotka, że minister Klich nosił się z zamiarem jego odwołania. Musiał mieć więc albo lepszego kandydata na jego miejsce, albo po prostu współpraca z generałem Skrzypczakiem była bardzo trudna. Zaznaczam, nie wiem, czy tak było rzeczywiście, taka jednak chodziła plotka. Gdyby była prawdziwa, to mamy do czynienia z innym kontekstem sytuacji. Jeśli generał Skrzypczak znał tę plotkę i w nią uwierzył, być może chciał tymi słowami na odchodne niejako zabrać głos i wyrzucić publicznie wszystko to, co mu na sercu leżało. W innej sytuacji nie mógłby tego zrobić. W tej zresztą też nie powinien był tego zrobić.

Reklama

Minister obrony może wobec tego pozwolić, by taki generał, nawet merytorycznie najlepszy, dalej pełnił swą funkcję?
W tej sytuacji nie widzę możliwości współpracy ministra Klicha z tym generałem. Odwołanie dowódcy Wojsk Lądowych nie jest decyzją szefa MON, ale ja na miejscu ministra wnioskowałbym o jego zwolnienie. Być może robiłbym to z bólem serca, ale jednak zrobiłbym to. Dla pewnej czystości procedur, obyczajów taki krok jest uzasadniony. To jest sprawa bezprecedensowa. Mieliśmy przypadek generała Chwastka, który zbuntował się przeciw ministrowi obrony Jerzemu Szmajdzińskiemu. Ale on był dowódcą niższego szczebla. Podobnych zachowań ze strony oficerów na tak wysokich stanowiskach jak generał Skrzypczak nie mieliśmy.

*Janusz Onyszkiewicz, były minister obrony narodowej