Kazimierz Marcinkiewicz
były premier

Dwa wydarzenia mijającego roku zostaną we mnie na długo. Przede wszystkim styczniowa tragedia w Katowicach: zawalona hala Międzynarodowych Targów Katowickich, pracujący strażacy, ratownicy, ofiary wynoszone spod gruzów. Wtedy wszyscy Polacy byli razem, bardzo współczujący, gotowi do niesienia pomocy. Dla mnie samego były to najbardziej wstrząsające sceny w życiu, nigdy nie zetknąłem się z podobną tragedią.
Był w tym roku również drugi dzień, który okazał się dla mnie osobiście ważną cezurą – dzień dymisji z funkcji premiera. Bardzo trudny, który przeciął jak nożem moją pracę w jej toku. Dzień pełen trudnych rozmów z prezesem PiS, członkami komitetu politycznego partii, rodziną i przyjaciółmi. Wywrócił on moje życie do góry nogami; nie pierwszy i zapewne nie ostatni.



Bronisław Komorowski
wicemarszałek Sejmu, poseł PO

Najsilniejsze, ale i najbardziej przykre wspomnienie 2006 roku to niewątpliwie obrazki z rozmów pani Beger z ministrami Lipińskim i Mojzesowiczem. Świadczą one o korupcji politycznej. Wyjątkowo smutna była nie tyle rola posłanki Samoobrony, ile sposób, w jaki Adam Lipiński prowadził z nią rozmowy. Uważałem go i uważam za człowieka bardzo przyzwoitego, o pięknym życiorysie solidarnościowym. W tej sytuacji posługiwał się knajackim językiem politycznych kombinacji. Wyciągam z tego wniosek, że nawet najprzyzwoitsi ludzie, wykonując polecenia politycznych macherów, wiele tracą ze swojej wartości.


Jolanta Szczypińska
posłanka PiS

Jednym z najważniejszych chwil minionego roku było zaprzysiężenie rządu Jarosława Kaczyńskiego w Pałacu Prezydenckim. Było to bardzo podniosłe wydarzenie, w którym dane mi było uczestniczyć. Mogłam wziąć udział w spełnianiu się naszych marzeń, w ukoronowaniu ciężkiej pracy mojej i wielu moich partyjnych kolegów, ale przede wszystkim samego pana premiera. Byłam w tym momencie przepełniona dumą, że udało się coś, co przez lata wydawało się niemożliwe: że powstał rząd PiS, nominację odbiera szef naszej partii, i to w Pałacu, w którym urzęduje Lech Kaczyński. To była wielka radość i wielkie szczęście, że uczestniczę w historycznej chwili.


Janina Paradowska
publicystka Polityki

W pamięci pozostanie mi bdquo;pojedynek na przemówienia” Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Tak naprawdę zaczęło się jeszcze w listopadzie 2005 od wystąpienia prezesa PiS, określanego wręcz jako jego exposeacute;. To w nim opisał on ów słynny bdquo;stolik do brydża”, który trzeba nareszcie przewrócić. Uzasadnił też wtedy, dlaczego Samoobrona i LPR nadają się do koalicji, a PO nie. Odpowiedź Donalda Tuska przyszła w marcu 2006. Broniąc pozycji szefa NBP Leszka Balcerowicza, powiedział, że Andrzej Lepper nie musi już sam wzywać: bdquo;Balcerowicz musi odejść”, bo doskonale zastępuje go w tej roli Jarosław Kaczyński. Mówił, że bdquo;nie ma już PiS, a w pierwszym rzędzie widzi Andrzeja Leppera”. Pamiętam bardzo dobrze tamtą scenę: prezes PiS z początku słuchał tego wystąpienia z ław rządowych. Wydawał się nie zwracać uwagi na słowa Tuska. Potem jednak zaniepokojony przesiadł się do ław poselskich. bdquo;Wypchnął” Jacka Kurskiego, który miał zabrać głos w debacie, sam go zastępując. Odpowiedź prezesa PiS na słowa szefa PO okazała się jednak nieprzygotowana i bardzo nieudana. Te dwie sceny, dwa przemówienia liderów największych klubów sejmowych były bardzo charakterystyczne dla polityki mijającego roku – one wyznaczyły jej ton.



Sławomir Sierakowski
redaktor naczelny Krytyki Politycznej

Obrazkiem z mijających dwunastu miesięcy, jaki najmilej będę wspominał, jest widok kilku tysięcy demonstrujących uczniów i studentów, którzy zorganizowali się, wyszli na ulicę i protestowali przeciw ministrowi Romanowi Giertychowi i całemu rządowi. Po raz pierwszy od strajków studenckich 1988 roku obudził się uniwersytet i setki ludzi zaraziło się zaangażowaniem w sprawy publiczne. Pękła bariera wstydu i okazało się, że manifestacje uliczne, plakaty, wiece i happeningi nie są zbędnym wariactwem frustratów, ale ważną instytucją żywej demokracji. Pękła również bariera sfery prywatnej, z której młodzi ludzie dotąd woleli się nie wychylać, bo byli skoncentrowani na indywidualnych karierach zawodowych. Nie pozostanie to bez wpływu na bieg spraw publicznych w kolejnych latach. Każda źle rządząca władza dostała od 2006 roku nowego przeciwnika – aktywne społeczeństwo. Oczywiście protestom daleko było do masowości demonstracji francuskich czy niemieckich. Ale od czegoś trzeba zacząć i ten wstępny krok bez wątpienia został wykonany.



Stefan Niesiołowski
senator PO

Wybory samorządowe. Gdy zakończyło się dodatkowe głosowanie, byłem w biurze łódzkiego PO. Kiedy o godzienie 20 spiker w telewizji zapowiedział, że wyniki z Warszawy są już znane, cała sala zamarła. Ludzie w napięciu obserwowali rosnące słupki Kazimierza Marcinkiewicza i Hanny Gronkiewicz-Waltz. I nagle szał radości – sukces Platformy! Wiwaty. To zwycięstwo było dla nas niezbędne, bo trzeciej porażki z rzędu PO by nie przeżyła. Zaraz potem na ekranach telewizorów pojawił się obrazek ze sztabu PiS w Warszawie. Zwieszone, opadnięte szczęki. W sumie PiS stracił w tych wyborach około miliona głosw. Ze sceny politycznej praktycznie zniknęły dwie populistyczne i szkodliwe dla Polski ugrupowania: Samoobrona i LPR. Równolegle nastąpiło umocnienie lewicy. Wyniki te oznaczają, że nie nastąpi skrócenie kadencji Sejmu, a poważniejsze reformy nie zostaną uruchomione.



Tomasz P. Terlikowski
publicysta Polskapresse

Na dworze było przeraźliwie zimno, siąpił deszcz, wokół paskudnie, straszliwie ponuro, szaro, buro, ale jednocześnie atmosfera radosna i kolorowa. Był to dzień spotkania młodzieży z papieżem Benedyktem XVI na krakowskich Błoniach. Ten kontrast pogody z wypełniającą Błonia radosną atmosferą to było coś, co mnie uderzyło. Ta szarobura rzeczywistość przemieszana z kolorowym, radosnym, ale też mądrym tłumem młodzieży była symbolem mocnego wchodzenia młodego pokolenia polskich chrześcijan w życie społeczne i polityczne. Młodzi tańczyli, śpiewali, ale także modlili się i stali w długich kolejkach do spowiedzi. Później rozpoczęło się samo nabożeństwo. I to było niesamowite – młodzi ludzie klaskali nie tylko wtedy, kiedy papież wspominał Jana Pawła II, ale głównie w momentach najważniejszych teologicznie. Wtedy, kiedy Benedykt XVI mówił o potrzebie dojrzałości, o poszukiwaniu domu, o tym, że jak coś się nie udaje, to nie można się poddawać, tylko trzeba podejmować próby od nowa. Ich zachowanie pokazało, jaki będzie nowy polski Kościół: radosny. Może mniej liczny, ale o wiele głębszy.


Andrzej Zybertowicz
socjolog

Może aż za dobrze zapamiętam z odchodzącego roku twarz rzecznika kurii krakowskiej wypowiadającego się na temat ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego – oblicze ugrzecznionego kościelnego biurokraty, idealnego do zamiatania spraw pod dywan, a nie dociekania prawdy. Niestety w 2006 r. ujawniła się z całą siłą niska jakość formacji duchowej kierownictwa polskiego Kościoła. Część kleru, która kieruje Kościołem, okazała się nieprzygotowana moralnie i organizacyjnie do lustracji. Lojalność administracyjno-biurokratyczna stała się ważniejsza niż wola prawdy i dania narodowi jasnego sygnału: bdquo;misją Kościoła jest wybaczanie i uczenie zrozumienia – ale po powiedzeniu prawdy”. W roku 2006 głos Kościoła katolickiego, który od tysiąclecia jest kośćcem naszego narodu, nie brzmiał czysto i wyraźnie.


Marek Kuchciński
przewodniczący klubu PiS

Niezapomnianym przeżyciem było dla mnie sierpniowe odsłonięcie pomnika Józefa Kurasia bdquo;Ognia” w Zakopanem. To był człowiek, który walczył z komunistami, a jednak do tego roku nie doczekał się godnego upamiętnienia. bdquo;Ogień” walczył na Podhalu już po zakończeniu wojny, nie przebierając w środkach. Za to wielu odsądza go od czci i wiary. Ja jednak uważam, że tak poważna walka ma swoje prawa. Dla mnie postaci takie jak bdquo;Ogień”, Zygmunt Szendzielarz bdquo;Łupaszka” czy Józef Zadzierski bdquo;Wołyniak” są bohaterami, o których trzeba przypominać kolejnym pokoleniom. Dobrze więc, że bdquo;Ogień” wreszcie doczekał się pomnika.
Niezwykle podniosła uroczystość odsłonięcia tego pomnika w obecności prezydenta Rzeczypospolitej pozostanie jednym z najważniejszych wydarzeń, w którym dane mi było uczestniczyć.


Wojciech Olejniczak
lider SLD

Byłem wtedy w Sejmie. Panowało ogromne poruszenie. Nagle gruchnęła wieść, że PiS podpisuje pakt stabilizacyjny z Samoobroną i LPR. Wszyscy się rzucili do telewizorów, szukać kanału telewizji Trwam, bo tylko ta stacja transmitowała to polityczne wydarzenie. Obok mnie siedzieli podenerwowani, zszokowani dziennikarze, których nie wpuszczono do sali. Był to moment, którego nie zapomnę. Chwila ta stała się zwiastunem nowych złych obyczajów. Wtedy właśnie zrozumiałem, że wszelkie zasady, normy i standardy, które powinny funkcjonować w polityce, przestały obowiązywać. Dotarło do mnie również, że Lepper i Giertych wchodzą do rządu i wypłynęli na bdquo;salony władzy”. Od razu wzbudziło to mój niepokój. Niestety, dziś widzę, że słusznie. Wszystkie późniejsze obrazki, jak taśmy Beger, wyjścia i powroty z koalicji, seksafera, to tylko następstwa tej koalicji. Moment podpisania paktu stabilizacyjnego był przełamaniem pewnej bariery.


Tomasz Sekielski
dziennikarz TVN

Z roku 2006 na zawsze zostanie mi w pamięci obraz Zinedinersquo;a Zidanersquo;a, który w meczu finałowym mistrzostw świata w piłce nożnej uderzył z byka Włocha Marco Materazziego, powalając go na ziemię. Genialny sportowiec, niezwykły piłkarz, który w meczu kończącym karierę – prawdopodobnie najważniejszym w jego życiu, w dodatku ostatnim finałów mistrzostw świata, do którego Francję sam wprowadził – nie wytrzymuje nerwowo i uderza przeciwnika. Potem Zidane dostaje czerwoną kartkę i schodzi z boiska, przechodząc koło pucharu. Ostatecznie Francuzi przegrywają w karnych. To obraz, który naprawdę trudno zapomnieć. Chwila ta pokazała, że nawet wielcy mistrzowie są tylko ludźmi i że każdy popełnia błędy. Wielu potem krytykowało Zidanersquo;a, że młodzi ludzie się na nim wzorują i powinien świecić przykładem. Ale ja nie mam do niego żalu. Był człowiekiem. Ja, gdyby ktoś naubliżał mojej rodzinie, też bym nie wytrzymał...


Jan Lityński
polityk Partii Demokratycznej

Z 2006 roku najmocniej zapamiętam spotkanie i seminarium w trzydziestą rocznicę powstania Komitetu Obrony Robotników. Wielu z nas nie widziało się dwadzieścia kilka lat i na spotkaniu tym odżyła atmosfera wzajemnej przyjaźni, życzliwości. Uczestniczyli w nim prawie wszyscy dawni członkowie ruchu KOR-owskiego. Wspominaliśmy zmarłych przyjaciół, odwiedziliśmy ich groby. Właściwie nie rozmawialiśmy o polityce, nie zwracaliśmy uwagi na aktualne podziały i poglądy polityczne, po prostu byliśmy razem. To było niesamowite przeżycie.


Ryszard Bugaj
polityk lewicy

Mocno utwkiły mi w pamięci pełne nadziei twarze młodych Polaków, którzy wyjeżdżają za granicę – do krajów Unii – by osiągnąć w niej sukces. Są oni dla mnie symbolem tego, iż Polska dobrze sobie radzi w Europie. Miałem obawę, że Polska będzie krajem współczesnej kolonizacji ze strony bogatszych partnerów, którzy na dodatek mają spaczony obraz Polaków jako złodziei samochodów, drobnych handlarzy i kombinatorów. Tymczasem rok 2006 pokazał, że jeśli chodzi o etos pracy, zachowania na rynku i funkcjonowanie w realiach zachodnich, Polacy są dobrze postrzegani przez Europę.


Zdzisław Najder
historyk literatury

Najbardziej pamiętnym dla mnie wydarzeniem krajowym była wielka konferencja w 25. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w warszawskiej Victorii. W sali zgromadziły się legendy tamtych czasów: Lech Wałęsa, Władek Bartoszewski, Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk i Bogdan Lis. Opowiadali o ukrywaniu się, ucieczkach i wpadkach. Nie było żadnego namaszczonego kombatanctwa, tylko żywe wspomnienia. Gdy patrzyłem na nich, wracały emocje sprzed ćwierćwiecza: czy złapią Bujaka, czy też uda mu się uciec? Czy po aresztowaniu Bogdana Lisa urwą się kanały porozumiewania się bdquo;Solidarności” z biurem zagranicznym?. Na sali inni weterani: Janusz Pałubicki – skarbnik podziemia sławny ze skrupulatności, Zbigniew Romaszewski – twórca Radia bdquo;Solidarność”, Mietek Gil – przywódca bdquo;Solidarności” w Nowej Hucie. Dzięki tym ludziom, którzy potrafili barwnie i z nowymi szczegółami opowiadać o własnej i polskiej historii, atmosfera tamtego okresu ożyła na sali.


























































Reklama