Na Zachodzie każdy walczy z każdym: rządy z próbującymi zachować status quo bankami, związkowcy z tnącymi koszty zarządami, nadzory finansowe ze specami od inżynierii finansowej. W efekcie tej walki powstają kompromisy, rodzaj chwiejnej równowagi. To wystarczający powód, by za chwilę wybuchła kolejna wojna.
A u nas? Też temperatura rośnie. Rząd nie ma już lekkiego życia. Odpalenie przez Leszka Balcerowicza licznika długu publicznego to symboliczny koniec błogiego spokoju. Oszczędności proponowane przez rząd są skromne, ale wystarczą, by podgrzać atmosferę. W takich czasach nikt nie może się czuć bezpieczny. Za wysokie długi państwa, za duże oczekiwania Polaków, że będzie lepiej, za krótkie doświadczenie funkcjonowania w skomplikowanej i dynamicznej rzeczywistości rynkowej.
W czasach pokoju swoje małe i duże interesy może rozgrywać każdy – drobny przedsiębiorca i wielki gracz. W czasach konfliktów, zawirowań i przesileń – ci, którzy mają doświadczenie i środki, czyli rządy i wielkie korporacje. To one mogą sobie pozwolić na śmiałe decyzje i spektakularne akcje. W starciu z ich potencjałem nawet hołubiona firma, jeśli tylko jej akcje znajdą się w giełdowym handlu, nie może mieć pewności, że ktoś nie zechce jej przejąć. Takiej gwarancji nie ma ani szykująca się do debiutu warszawska giełda, ani paliwowy Lotos, ani nawet Orlen. Państwo będzie broniło ich jak Częstochowy, ale z jakim skutkiem?
Dwa lata temu rekomendacja eksperta UniCredit CAIB – Węgra Roberta Rethyego – który wycenił akcje Lotosu na zero złotych, doprowadziła do spadku notowań gdańskiej spółki aż o 20 proc. Nieszczęsny analityk tłumaczył potem, że nie wiedział, jak sklasyfikować Lotos, dlatego dał mu w rekomendacji zero.
Reklama
Podniósł się szum, bo intencje Węgra nie były jasne: działał sam czy na zlecenie, może chciał obniżyć kurs spółki, by ktoś mógł ją tanio i szybko zaanektować? Teza o próbie wrogiego przejęcia długo jeszcze krążyła po rynku.
Reklama
Takich obiektów do odstrzału będzie więcej. Zwłaszcza że polskie giełdowe tuzy wcale nie są drogie. Nie potrzeba na nie wydawać 39 mld dol. – tak jak górniczy gigant BHP Billiton planujący wrogie przejęcie producenta nawozów Potash Corp. Za 183 mld euro, które poszło kilka lat temu na przejęcie Mannesmanna przez Vodafone, można by wykupić prawie całą naszą giełdę.
Jeżeli ktoś z wielkich graczy będzie chciał przetestować systemy obronne naszych największych spółek, znajdzie na to pieniądze. Taka próba na pewno się pojawi, pytanie tylko, kiedy i kto stanie się obiektem ataku.