Naukowcy coraz częściej zastanawiają się, jaki będzie wpływ internetu na człowieka za kilka lub kilkanaście lat, łącznie ze zmianami w mózgu. Jako ekonomista wcześniej nie interesowałem się tematyką marketingu internetowego, ale spotkałem się ze specjalistami w tej dziedzinie i otworzyły mi się oczy. Zrozumiałem, że od kilku lat każdy użytkownik internetu jest zanurzony w matriksie. Matrix za niego myśli, mówi mu, co ma lubić, na jaką partię głosować. Matrix działa w celu zwiększenia sprzedaży, znajomości marki albo popularności partii politycznej. Pomaga przekonać konsumenta lub wyborcę, że lubi to, co właśnie widzi.

System wie, co lubisz

W telewizji każdy widzi to samo. Ale stronę internetową, a w popularnych serwisach może oglądać ją kilkadziesiąt tysięcy osób naraz, każdy widzi trochę inaczej, w zależności od tego, w jakiej lokalizacji jest dany komputer, a jeżeli użytkownik zostawia ślad w internecie (a każdy zwykły użytkownik taki ślad zostawia, na przykład poprzez tzw. pliki Cookiem lub aktywność w serwisach, które wymagają pewnych danych), wówczas matrix wie, jakie są wiek użytkownika, płeć i inne dane. Matrix dokonuje również analizy behawioralnej: na podstawie odwiedzanych stron, kupowanych produktów określa zainteresowania użytkownika. Dlatego każdy z nas, obywateli zanurzonych w matriksie, gdy otwiera stronę popularnego serwisu, widzi ją inaczej, bo matrix wyświetla te artykuły i reklamy, które są zgodne z profilem behawioralnym użytkownika danego komputera. Dlaczego ekonomista pisze o sprawach związanych z technikami marketingu internetowego? Dlatego że matrix stał się tak silny, że zaczyna wpływać na rzeczywistość gospodarczą i polityczną. Wynajęte trolle piszą pochlebne lub niepochlebne komentarze, rozsiewają plotki na forach. Ale wynajmuje się też uznanych specjalistów z danej dziedziny, żeby promować produkt lub usługę, w ten sposób osobom, które się interesują danym zagadnieniem, wyświetla się artykuł uznanego specjalisty, który przekonuje, że dany wariant jest lepszy od innego. Ekonomia zakładała, że konsumenci albo wyborcy dokonują racjonalnych wyborów na podstawie ogólnie dostępnych informacji. Tymczasem okazuje się, że to matrix decyduje, co mamy wiedzieć, jakie informacje mają do nas docierać, jakie produkty, usługi lub partie mamy lubić.

Co na to ekonomia

Reklama
Ekonomiści, socjolodzy i politolodzy powinni się zastanowić, czy tradycyjne modele dobrze wyjaśniają rzeczywistość, w której matrix odgrywa kluczową rolę. Czy w społeczeństwie zanurzonym w matriksie demokracja może sprawnie funkcjonować? Bo do tej pory mówiliśmy o demokracji medialnej i jej patologiach. W porównaniu z demokracją zanurzoną w matriksie demokracja medialna wydaje się niewinną zabawą.
Reklama