Jak powiedział PAP w piątek prof. Żylicz, wiedza dotycząca przebiegu i okoliczności katastrofy była już na tyle obszerna, by sformułować i przedstawić raport. "Nawet jeżeli czekamy na jakieś dodatkowe brakujące, już bardzo nieliczne, informacje z Rosji,() które powoli napływają" - dodał.

Reklama

Jego zdaniem, nie mają już one "decydującego znaczenia". "Fakty, które miały decydujące znaczenie, zostały ustalone " - mówi ekspert.

"Raport objął to, co jest naprawdę bezwzględnie potrzebne dla ustalenia okoliczności i przyczyn wypadku i sformułował szczegółowe wnioski związane z poszczególnymi przyczynami i okolicznościami. () Mamy już podstawy do dalszych działań nad udoskonaleniem zarówno prawa lotniczego, jak i nadzoru, i organizacji lotnictwa wojskowego" - ocenił prof. Żylicz. Jego zdaniem - działającej pod presją terminu komisji zabrakło czasu, by swoją pracę rozwinąć, m.in. o pewne uogólnienia, np. wnioski dotyczące "wychowania wojska w duchu dyscypliny" oraz organizacji lotnictwa, nadzoru nad nim i badania wypadków.

Jak zaznaczył ekspert, raport jest materiałem, który może być podstawą dla decyzji personalnych - dyscyplinarnych, jak i dla prokuratorskich. "Powinien być również materiałem wyjściowym dla podjęcia działań legislacyjnych dotyczących udoskonalenia naszego prawa lotniczego () oraz stanowić podstawę do wniosków w sprawie poprawy przepisów międzynarodowych" - wskazał prof. Żylicz.

Reklama

Zasugerował, aby rząd - opierając się na problemach, jakie natrafił przy badaniu tego wypadku - zaproponował Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO) zmiany w przepisach międzynarodowych. Mogłyby one dotyczyć takich problemów, jak definicja cywilnego i państwowego statku powietrznego czy też rozciągnięcie niektórych przepisów lotnictwa cywilnego na lotnictwo państwowe.



Takie rozwiązanie - uważa Żylicz - doprowadziłoby np. do tego, że samoloty wojskowe oraz ich załogi wożące VIP-ów i innych pasażerów na potrzeby cywilne, podlegałyby tym samym wymaganiom, co lotnictwo cywilne. Ujednolicone mogłyby zostać wymagania stawiane pilotom, dotyczące certyfikacji samolotów, procedur eksploatacyjnych czy procedur kontroli lotów.

Reklama

"Obecnie lotnictwo państwowe niepodlegające konwencji chicagowskiej jest w zasadzie wyłączone z tych międzynarodowych regulacji. Niektóre przepisy obowiązują w ramach NATO, ale dotyczą raczej wojskowej problematyki, nie są kompletne" - wyjaśnił.

Żylicz zaznaczył, że zgodnie z międzynarodową praktyką, po każdym wypadku stawia się pewne wnioski - czy to organizacyjne czy legislacyjne. "Jest takie lotnicze przysłowie, że prawo lotnicze jest krwią pisane, tzn. że po katastrofach lotniczych wprowadzane są pewne poprawki, udoskonalenia w prawie" - uzasadnił.

Pytany o protokół z prac komisji ministra Millera, który otrzymali m.in. szef MON i dowódca 36. pułku lotnictwa, ekspert - zastrzegając, że nie jest tego pewien, ponieważ nie uczestniczył w ostatnich etapach prac komisji - ocenił, że chodzi o "oddzielne materiały, niezależne od materiału publicznego".

"Komisja (ministra Millera - PAP) miała skomplikowane zadania, bo musiała sporządzić pewne dokumenty dla celów wojskowych, w trybie procedur wojskowych, i niezależnie od tego przygotować raport w układzie porównywalnym z raportami międzynarodowymi dla lotnictwa cywilnego" - wskazał. Przypomniał przy tym, że procedury wojskowe określone są nieco innymi zasadami prawa niż cywilne.