Wyrok jest tak absurdalny w demokratycznym państwie prawnym, za jakie przynajmniej chcemy uchodzić, że aż prowokuje do podobnie nonsensownej reakcji - stwierdza Włodzimierz Cimoszewicz w komentarzu w "Gazecie Wyborczej". Były premier ironizuje, że Doda miała sporo szczęścia, bo mogła przecież zostać skazana na spalenie na stosie.

Reklama

Cimoszewicz, już zupełnie serio, zarzuca sądowi, że nie przedstawił żadnego głębszego prawniczego wywodu, a tego wymagałaby powaga sprawy. Chodzi tu bowiem o konflikt wartości: wolności słowa i poglądów oraz ochrony uczuć religijnych. Inna sprawa, o której wspomniał były premier, to łatwość, z jaką - jego zdaniem - ogranicza się w Polsce wolność słowa. A to uczucia religijne, a to wartości chrześcijańskie, a to ochrona symboli państwa czy jego najwyższych przedstawicieli itd. Ta łatwość, z jaką przyjmowano, że są wartości wyższe niż wolność słowa, jest anachroniczna - stwierdza Włodzimierz Cimoszewicz.

Były premier wyznaje także, że gdyby podjęta została jakaś inicjatywa solidaryzująca się ze skazaną Dodą, on z chęcią się do niej przyłączy. Chociaż nie jest ona (Doda - red.) osobą biedną, myślę, że publiczna zbiórka pieniędzy na tę kompromitującą nasze państwo grzywnę byłaby właściwą reakcją - pisze Cimoszewicz. I dodaje, że prezydent Bronisław Komorowski powinien natychmiast ułaskawić Dorotę Rabczewską.