Wczoraj, odnosząc się do naszego artykułu, minister powiedział, że z placówką w Mińsku wszystko jest OK. Ambasada jest blisko, a tajne informacje można wysłać za pośrednictwem kuriera. Trudno jednak nie zadać pytania: czy Polska ma mieć w MSZ kurierów, czy profesjonalną łączność dla profesjonalnej służby dyplomatycznej.
Czy centrala MSZ na informacje z Mińska ma czekać kilka minut, czy parę godzin (tyle co najmniej trwa dojazd do lotniska w Mińsku, odprawa, lot samolotem i przejazd z lotniska Okęcie do al. Szucha)? Jeśli mamy wozić dane kurierem, to może MSZ powinien również komputery zastąpić maszynami do pisania? Do tego sprowadza się logika ministra.
Co do zarzutu o brak naszej solidarności w sprawach białoruskich, to już po raz kolejny Sikorski z dziennikarzy robi sługusów Łukaszenki. Przypominam zatem: solidarność z rządem, partią i szerzej – z ZSRR skończyła się w 1989 roku wraz z upadkiem komunizmu. Pan, Panie ministrze, jako były dziennikarz „Telegrapha” powinien dobrze się w takich niuansach orientować. Ani z Pana nie drwimy, ani nie zamierzamy się z Panem solidaryzować. Po prostu patrzymy MSZ na ręce. Bo na tym z grubsza polega nasza praca.