W 2005 r. kandydat PiS na premiera Kazimierz Marcinkiewicz uważał, że państwo powinno "interweniować wobec osób, które chcą zarazić innych swoim homoseksualizmem", za co spotkało go potępienie ze strony Komisji Europejskiej. Po kilku latach gościł z małżonką w klubie gejowskim - pisze Monika Olejnik na łamach „Gazety Wyborczej”.

Reklama

Ludzie się zmieniają. Jeszcze kilka miesięcy temu Stefan Niesiołowski brzydził się homoseksualistów, nie spotykał się z nimi, nie znosił ich manifestacji - przypomina publicystka.

Kilka lat temu Janusz Palikot (wtedy w PO) pytał, czy Jarosław jest Jarosławą. Żądał coming outu od Jarosława Kaczyńskiego, insynuował, że ten jest homoseksualistą, o czym wiedzą służby specjalne na całym świecie. Ale potem przeprosił - dodaje dziennikarka, szukając różnic między językiem, jakiego używa posłanka Krystyna Pawłowicz a słowami Janusza Palikota.

Posłanka Pawłowicz nie zamierza przeprosić, korzysta z wolności słowa, jaka panuje w demokratycznym kraju. Dla pani posłanki Pawłowicz homoseksualiści są jałowi, psują estetykę i moralność - podkreśla Monika Olejnik i zauważa, że te słowa padły w imieniu klubu PiS, bez sprzeciwu któregokolwiek posła.

Reklama