Co się dzieje na Ukrainie? Czytaj relację DZIENNIK.PL>>>

Zdjęcie dwóch mężczyzn z zakrwawionymi twarzami spoglądających z wyrzutem na ukraińskiego milicjanta obiegło świat. Twarze rannych Ukraińców - ojca i syna - uchwycił freelancer z Reutersa, Vlad Sodel na początku demonstracji. Przez ostatnie trzy miesiące publikowały je media na całym świecie, komentując że ten kadr przejdzie do historii.

Reklama
PAP/EPA

W mediach społecznościowych zaczęło się poszykowanie bohaterów wstrząsającej fotografii.

Reklama

Okazało się, że jest nim Mykoła Kuzniecow, profesor Narodowej Akademii Nauk Ukrainy oraz jego syn. Nie wiadomo, czy mężczyźni byli uczestnikami demonstracji, czy tylko poszkodowanymi przypadkowymi przechodniami.

Kuzniecow, podobnie jak sanitariuszka Olesia Żukowska, której dramatyczną walkę o życie śledzili z napięciem użytkownicy Twittera, dzięki mediom społecznościowym przestali być już tylko bezimiennymi ofiarami ukraińskiego dramatu.

W tym samym kierunku poszedł sztab Sprzeciwu Narodowego na kijowskim Majdanie, który zaczął publikować na swoim profilu na Twitterze fotografie i dane ofiar ostatnich starć z milicją. Kilkanaście nazwisk ofiar pojawiło się wraz z ich wizerunkami. I podpisem "Byli młodzi i odważni".

Opozycja przekonuje wszystkich tych, którzy wydarzenia z Kijowa obserwują z fotela przed telewizorem, że śmierć na Majdanie to nie tylko rosnące z dnia na dzień statystyki, leżące na chodnikach ciała. Za liczbami kryją się konkretni ludzie, z imionami, nazwiskami i pozostawionymi w żałobie rodzinami.