Pierwszą reakcją Obamy na kryzys krymski była 90-minutowa rozmowa z Putinem. Bush, gdyby w ogóle w takiej sytuacji zadzwonił, potrzebowałby tylko chwili, aby powiedzieć Putinowi: "Nie!". Potem przeszedłby do działania. Nie wiem, ile w obecnej sytuacji udałoby mu się osiągnąć. Ale na pewno nie wisiałby na słuchawce przez półtorej godziny. Dla mnie to okropne. Putin świetnie zdaje sobie sprawę, że z Obamą skalkulowanie ryzyka daje mu lepszy wynik niż z jego poprzednikiem w Białym Domu - mówi Luttwak w rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym".

Reklama

Politolog twierdzi, że w aktualnej sytuacji należy zaprzestać jakichkolwiek rozmów z Rosją. Proponuje postawić na twarde i zdecydowane działanie.

Wyrzucenie Rosji z grupy G8, niezgoda na jakikolwiek dialog z tym krajem. Bo każdy dialog jest równocześnie wyrazem uznania dla postępowania drugiej strony. Wydawać by się mogło, że obierając taką strategię, nie osiągniemy wiele. Ale działać można by w tle. Taka "dyplomacja ciszy" jest często użyteczna - ocenia rozmówca tygodnika.

Jego zdaniem nadszedł czas na ściśle określone działanie, które Rosja odczuje na własnej skórze.

W obecnej sytuacji - gdy Krym jest w rękach Rosji, a nad granicą z Ukrainą ma miejsce znaczna koncentracja wojsk rosyjskich - powinno się rozmieścić oddziały NATO we wschodniej Polsce i ogłosić wspólne ćwiczenia wojskowe z Kijowem - radzi Edward N. Luttwak.

Reklama

Politolog podkreśla jednak, że to co mogą w tej chwili uczynić Stany Zjednoczone w dużej mierze uzależnione jest od tego, co zrobią sami Europejczycy.

A ci z kolei nie zrobią nic bez udziału Niemiec. Berlin zaś z rezerwą podchodzi do wysyłania swych żołnierzy do Polski. Od udziały w takiej akcji nie odżegnują się Brytyjczycy, Holendrzy czy Francuzi. Ich armie są lepsze od rosyjskiej, ale pamiętajmy, że umieszczenie nowych baz NATO w Polsce czy krajach bałtyckich to w istocie kroki polityczne. Jedynym, który jest w stanie rzeczywiście zaryzykować wojnę, jest Putin - ocenił Luttwak.

Reklama

Uważa on, że Rosja już bardzo dużo straciła, a straci jeszcze więcej.

Odpłynęło sporo zagranicznego kapitału, państwo utraciło reputację. Wielu Rosjanom nie podoba się to, do czego doprowadziła sytuacja wokół Ukrainy. Tysiące utalentowanych Rosjan zaczęło ucieczkę z kraju (...) Wygląda na to, że wszystko co w Rosji jest jeszcze normalne i funkcjonuje w zdrowy sposób. Nie ma tam już przyszłości. Zajmując Krym, Putin zbudował przy okazji nowy olbrzymi rurociąg, którym na Zachód odpływa z Rosji kapitał: pieniądze i ludzie - stwierdził politolog.