Sikorski w moim przekonaniu odpowiada osobiście za to, że w Polsce nie ma tarczy antyrakietowej - twierdzi Antoni Macierewicz w rozmowie z tygodnikiem "Do Rzeczy". - Jego systematyczne działania obliczone na to, by pokrzyżować plany prezydenta Kaczyńskiego i uniemożliwić zainstalowanie tarczy okazały się niestety skuteczne - przekonuje wiceszef Prawa i Sprawiedliwości. Jak dodaje, Lech Kaczyński zdawał sobie sprawę z problemu geopolitycznego Polski - chodzi o położenie między Rosją a Niemcami - i prowadził politykę zawiązywania wielkiego sojuszu środkowoeuropejskiego.

Reklama

Łączącego kraje i narody od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego i od Odry do Kaukazu - tłumaczy Macierewicz i podkreśla, że w jego przekonaniu rząd Donalda Tuska przeprowadził demontaż tego osiągnięcia. Daje przy tym wiarę w słowa Radosława Sikorskiego o spotkaniu Tusk-Putin, w czasie którego - jak początkowo twierdził - padła ze strony przywódcy Rosji propozycja przeprowadzenia rozbioru Ukrainy. Sikorski później wycofał się z tych słów, utrzymując, że zawiodła go pamięć i że takiego spotkania nie było.

Jednak jeśli takiego spotkania nie było i słowa o rozbiorze Ukrainy nie padły, to dlaczego Donald Tusk publicznie tak długo milczał? - pyta Macierewicz, zaznaczając, iż informacje o propozycji Putina docierały do Polski od prezydenta Gruzji, Micheila Saakaszwilego. - W pierwszej połowie 2008 roku kierownictwo PO uznało, iż Polska powinna stać się częścią kontynentalnego systemu rosyjsko-niemieckiego. (...) Nie ma wątpliwości, że gdyby w Polsce, Czechach i w Rumunii była zainstalowana tarcza antyrakietowa, nie byłoby zaboru Krymu i Donbasu ani też narastającej grozy agresji Władimira Putina - przekonuje polityk.

Macierewicz, krytykując Sikorskiego i starając się udowodnić, że działał on na szkodę Polski, sięga do jego artykułu z 1996 roku opublikowanego w magazynie "Foreign Affairs".

Reklama

Napisał wówczas: "Polska mogłaby się o wiele łatwiej reformować, gdyby się mogła pozbyć wyeksploatowanych regionów przemysłowych, takich jak Śląsk". (...) To świadczy, że już wówczas Sikorski brał pod uwagę rezygnację z integralności terytorialnej Polski i był gotów handlować Śląskiem.

Wiceszef PiS odnosi się również do dawnej sprawy inwigilacji Sikorskiego przez wojskowe służby specjalne i od razu kieruje ostrze krytyki w drugą stronę, wprost w prezydenta.

Jego mieszkanie (Sikorskiego - przyp. red.), w którym przebywał ze swoją narzeczoną na początku lat 90., zostało objęte nie tylko podsłuchem, ale również podglądem. Decydującą rolę w tej sprawie odgrywał zaufany prezydenta Bronisława Komorowskiego - płk Lucjan Jaworski, szef kontrwywiadu WSI - podkreśla Antoni Macierewicz w rozmowie z tygodnikiem "Do Rzeczy".