Państwowa Komisja Wyborcza ogłasza przetarg na wykonanie modułów internetowych do przeprowadzenia wyborów samorządowych, mając na to niewiele ponad 420 tys. zł i tylko trzy miesiące na wdrożenie. I nikogo to nie dziwi. ABW wyraża zgodę (choć Urząd Zamówień Publicznych - nie) na wyłącznie przetargu z przepisów ustawy o zamówieniach publicznych. I to również nikogo nie gorszy.

Reklama

W jednym potomek Henryka Sienkiewicza ma rację - w obszarze nowych technologii nasze państwo to "ch.. dupa i kamieni kupa". Bo w Polsce nad informatyzacją praktycznie nie ma żadnej kontroli. MAiC nie ma uprawnień, tak jak i Komitet ds. Cyfryzacji. "Informatycznymi" pomysłami PKW od lat nikt się nie interesował, UZP w ostatnich latach skontrolował przetarg na druk kart wyborczych. W 2003 r.!

Firma Nabino wygrywa w przetargu (okres realizacji wyznaczono na pięć miesięcy), bo jest ...jedynym zgłaszającym się oferentem. Za walor niskiej ceny swojej oferty otrzymuje aż 49 pkt. na 100 możliwych. Zresztą łódzka firma dla Krajowego Biura Wyborczego wykonuje niepierwsze zlecenie w tym roku. O dziwo dla Muzeum Wojska w Białymstoku przygotowała w tym roku stronę WWW za kwotę wyższą o 70 tys. niż system, który właśnie ośmiesza polską demokrację.

Cała nasza klasa polityczna dała ciała, wszyscy przyłożyli rękę do tego, że w XXI wieku nowoczesna technologia to znakomity pretekst do obśmiewania starszych panów PKW. I nie zmieni tego nadaktywność NIK. Musztarda po obiedzie.

Reklama

Mamy XXI wiek i pora poważnie podejść do tematu głosowania przez Internet. Polskiej klasie politycznej, ale to absolutnie całej, nie zależy chyba na takim sposobie głosowania, skoro od lat nie potrafi poradzić sobie z tematem informatyzacji obszarów publicznych. W zasadzie, czego się nasi urzędnicy nie tkną, to mamy gotowy problem.

Bo - jak przekonywała w reklamie pewna firma w Polsce - "cena czyni cuda". Tak było też z przetargami na budowę autostrad! Tak - niska cena czyni cuda. Cuda nad urną elektroniczną.

Reklama