Jacek Saryusz-Wolski, komentując słowa Gabreliusa Landsbergisa dla dziennik.pl o tym, że litewska niepodległość 25 lat po jej odzyskaniu znów jest zagrożona przez Rosję (CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>), odpowiedział, że podobne stanowisko wyraża głównodowodzący sił NATO w Europie gen. Breedlove oraz jego zastępca gen. Adrian Bradshaw. - Prawdopodobieństwo tego scenariusza [ataku Rosji na państwa bałtyckie - przyp. red.] jest - pytanie, jak duże. Świadczą o tym wszystkie dotychczasowe konflikty w przestrzeni powietrznej, te bliskie spotkania rosyjskich samolotów wojskowych nad Bałtykiem - wyliczał europoseł PO i dodał, że objawy pełzającej wojny hybrydowej w jej wczesnej fazie są widoczne we wszystkich trzech republikach bałtyckich. A do tego dochodzą obawy dotyczące ewentualnej reakcji NATO - Saryusz-Wolski wspomniał naradę szefów sztabów państw Sojuszu w Wilnie, która miała miejsce kilka miesięcy temu, a w czasie której "z zatroskaniem" wypowiadano się o możliwości przyjścia na czas z pomocą, gdy ta okaże się potrzebna.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ o tym, co o zagrożeniach dla Europy mówił gen. Breedlove >>>

Z tak ostro postawioną tezą nie do końca zgadza się Janusz Zemke, choć przyznaje, że ani Litwa, ani Łotwa, ani Estonia, ani żadne europejskie państwo w pojedynkę nie jest się w stanie przeciwstawić armii lądowej i siłom powietrznym Rosji. - Dlatego problem polega na tym, jaki będzie stosunek pozostałych państw NATO-wskich do krajów bałtyckich. Czy uznają, że jest to ich problem, czy że jest to problem całego NATO - mówił Zemke. Dlatego, jego zdaniem, zadaniem Polski jest twarde optowanie za tym, by agresja na którekolwiek z państw Sojuszu była traktowana jako sytuacja wymagająca zaangażowania się wszystkich jego członków. - To jest kwestia nie tyle tych państw, co istoty NATO - podsumował.

Saryusz-Wolski zwrócił jednak uwagę na faktyczne porównanie sił NATO i Rosji w Europie. - Znamy dysproporcję między tzw. szpicą NATO-wską, która jest dopiero w fazie konstruowania, a siłami Rosji, które już ćwiczyły w czasie kilkudziesięciotysięcznych manewrów, m.in. "Zapad" przy granicy. (...) W końcu zimnej wojny Amerykanie mieli 450 tys. wojsk w Europie, teraz mają ich 65 tys. - wyliczał. - I podobno 30 czołgów - dorzucił eurodeputowany SLD.

Reklama

Co ciekawe, nie zanosi się, by sytuacja się zmieniła. Jacek Saryusz-Wolski przypomniał, że NATO-wskie wymogi dotyczące nakładów finansowych na zbrojenia - ma na to być wydawane 2 proc. PKB - spełniają tylko: Estonia i Stany Zjednoczone, a wkrótce także Polska.

- Z tego, o czym mówimy, wyłania się obraz nie tylko krajów bałtyckich, ale także Polski zdanych na łaskę Putina - podsumował zaś Zdzisław Krasnodębski. W perspektywie rosyjskiej doktryny obronnej, która dopuszcza użycie broni nuklearnej, jego zdaniem społeczeństwa zachodnie będą dążyć za wszelką cenę do ułożenia się z Rosją i uniknięcia wybuchu niszczycielskiej wojny. - Wtedy Zachód prawdopodobnie byłby gotów zapłacić za pokój cenę w postaci krajów bałtyckich. A być może, choć nie chcemy straszyć widzów - cenę Polski? - zastanawiał się Krasnodębski.

CZYTAJ TAKŻE: Schetyna dla "DGP": Rosja może wykorzystać Grecję >>>

Reklama

Oponował Janusz Zemke. - Nie chciałbym, żeby wybrzmiał taki pogląd, że oto mamy z jednej strony Rosję, a z drugiej bezbronne NATO - przyznał. Wyliczał, że porównanie potencjałów militarnych wypada 3-4-krotnie na korzyść Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wyjątkiem jest broń jądrowa i okręty podwodne - tu mamy mniej więcej równowagę. - Problem polega na tym, jak ta broń jest usytuowana. Stany Zjednoczone, które mają w sumie 70 proc. potencjału NATO, tak naprawdę z Europy się wycofały i dopiero teraz zaczynają wracać - zwrócił uwagę Zemke.

W związku z tym Zdzisław Krasnodębski pokusił się o postawienie pytania, czy obecna sytuacja paradoksalnie nie wyjdzie Europie na dobre. Po pierwsze ze względu na przewartościowanie stosunków z Rosją, po drugie - konsolidację NATO i Unii Europejskiej w obliczu zagrożenia.

POSŁUCHAJ CAŁEJ ROZMOWY:

Trwa ładowanie wpisu

ZOBACZ TAKŻE pierwszą część rozmowy m.in. na temat możliwego początku otwartej wojny w kwietniu tego roku >>>