Władze naszego kraju powinny rekomendować politykę Zachodowi, a nie zastanawiać się, dokąd prowadzi główny nurt, za którym dryfujemy - tłumaczył Marek Jurek. - Powinniśmy zachowywać się tak, żeby Rosjanie wiedzieli, że nie można prowokować na przykład Łotwy czy Estonii - dodał.

Reklama

Europoseł przypomniał również, że w reakcji na rosyjską aneksję Krymu proponował zapowiedź rozlokowania wojsk na Łotwie i w Estonii. Tłumaczył, że powstrzymałoby to Rosję przed wojną w Donbasie.

Polityk podkreślił, że obecne władze lekceważyły zagrożenie, jakie stwarza Rosja. Przywołał słowa ówczesnego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego sprzed 3 lat, że prawdziwym problemem Polski nie są rakiety rozlokowane w okręgu Kaliningradzkim, tylko kryzys w strefie euro. Zarzucał też premier Ewie Kopacz, że wykluczała aktywną solidarność z Ukrainą, a prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, że się temu nie przeciwstawiał.

Marek Jurek podkreślił, że obecne podejście polskich władz do kwestii Ukrainy zmieniło się w krótkim czasie, zaledwie paru tygodni.