Teheran nie będzie już skazany wyłącznie na dyplomatyczne wsparcie Moskwy. Owszem, trudno sobie wyobrazić całkowite odwrócenie sojuszy, skoro Arabia Saudyjska i Izrael – dwaj najwięksi przeciwnicy Iranu w regionie – pozostają w ścisłych związkach ze Stanami Zjednoczonymi. Ale większa swoboda w nawiązywaniu relacji gospodarczych i politycznych sprawi, że Rosja straci atut bycia jedynym sojusznikiem – a to już coś.
Zwłaszcza że w średniej i dłuższej perspektywie Iran może stać się dla Rosji rywalem. Wprawdzie do zagospodarowania złóż irańskiego gazu, drugich co do wielkości na świecie, i skierowania eksportu surowca do Europy potrzeba lat. Choćby na budowę połączeń o odpowiedniej przepustowości. Niemniej możliwość pozyskania alternatywy – zwłaszcza dla uzależnionych od Rosji państw Europy Południowo-Wschodniej – zapowiada się nad wyraz obiecująco. Co musi rodzić nieporozumienia na linii Moskwa – Teheran, jeśli weźmiemy pod uwagę, że polityka energetyczna jest w Rosji narzędziem polityki zagranicznej.
Reklama