PiS bierze wszystko

O ile przed wyborami pojawiały się obawy, czy Jarosław Kaczyński będzie sterował swoim ugrupowaniem i gabinetem premier Szydło z tylnego siedzenia, to pierwszy okres rządów PiS pokazał, że nawet nie przesiadł się on z pierwszego. W przenośni i dosłownie, bo nadal zajmuje pierwsze miejsce w sejmowych ławach PiS. A że to Sejm stał się głównym polem bitwy, kierujący sejmową większością lider partii pozostaje na pierwszym planie.

Reklama

Po raz pierwszy od lat '90 mamy sytuację, w której najbardziej istotne decyzje nie są wykuwane w budynku przy Alejach Ujazdowskich, a właśnie na Wiejskiej. Rząd pełni rolę administratora i wykonawcy programu wyborczego PiS jak w przypadku programu "500+", natomiast zasadnicza polityczna strategia jest ustalana i egzekwowana w Sejmie. Nawet niektóre projekty, które w normalnych okolicznościach powinny iść drogą rządową, są zgłaszane jako projekty posłów PiS. Wynika to z dwóch powodów: po pierwsze tak jest dużo szybciej, a po drugie: można ominąć etap konsultacji, który przynajmniej w niektórych przypadkach mógłby być kłopotliwy.

To oznacza, że PiS będzie kontynuował przejmowanie kolejnych instytucji i obsadzenie ich zaufanymi ludźmi. Po ustawie o służbie cywilnej i mediach, teraz kolej na prokuraturę - ustawa w tej sprawie już jest w Sejmie i gdy wejdzie w życie, pozwoli ministrowi sprawiedliwości na zmianę szefów prokurator każdego szczebla. Pytanie, co dalej i czy PiS nie będzie chciał dokonać jakiś zmian w systemie sądowniczym.

Reklama

Rząd będzie liczy i liczył

Rząd z kolei stanie przed szeregiem wyzwań w polityce gospodarczej. PiS w kampanii zapowiadał ekspansywny program wydatkowy. Wydatki na obronę, zdrowie, rodzinę miały znacząco wzrosnąć, a do tego sporo pieniędzy miało zostać w kieszeniach Polaków dzięki podwyższeniu kwoty wolnej od podatku. Do tego będą potrzebne pieniądze również na politykę rozwojową, inwestycje i ratowanie górnictwa. Na razie wchodzi w życie program "500+" i mające go sfinansować podatki od banków i supermarketów.

W tym roku mają być wdrażane zmiany uszczelniające system podatkowy, już pojawiła się propozycja klauzuli utrudniającej obchodzenie prawa podatkowego i rok 2016 pokaże, czy faktycznie są widoki na radykalne zwiększenie wpływów do budżetu z VAT czy CIT. Na razie, konstruując budżet, minister finansów przyjął rozsądnie strategię konserwatywną: nie liczyć na wiele, a jak będzie więcej, to się z tego cieszyć.

Reklama

Rząd czeka także okres intensywnych kontaktów z Brukselą. Liczba ważnych interesów, jakie mamy do załatwienia w UE, jest bardzo duża. W skrócie to kwestie: uchodźców, polityki klimatycznej, pomocy publicznej dla górnictwa, rozliczenia finiszu unijnej perspektywy finansowej. W każde z nich trzeba będzie jakoś się układać, więc będzie to test zapowiadanej polityki asertywności.

Platforma i Petru: walka o podium

Wybory w PO z plebiscytu na temat tego, kto powinien kierować w Platformą, zmieniły się w sondaż na temat tego, czym będzie PO w tej kadencji Sejmu. Teoretycznie po sylwestrowej decyzji Tomasza Siemoniaka wszystko jest jasne: szefem PO zostanie Grzegorz Schetyna, który jako jedyny został w wyścigu na szefa Platformy.

Schetyna już kilka razy był składany do politycznego grobu i jak w przypadku Marka Twaina, za każdy razem wiadomości o jego śmierci okazywały się przesadzone. A PO nadal ma dużo atutów: rozbudowane struktury, finansowanie z budżetu i doświadczonych polityków, jednak od odejścia Donalda Tuska miała kłopot z przywództwem. W tym kontekście ważne będzie, jak licznie działacze PO wezmą udział w wyborach. To ujawni, jakim ugrupowaniem będzie kierował Grzegorz Schetyna. W poprzednich wewnętrznych wyborach wzięło udział ponad 21 tys. osób czyli nieco ponad połowa członków partii, z czego Tusk dostał 16 tys. Duża i porównywana z tą liczba głosów pokaże, że dla członków partii nadal jest ona istotnym wyborem i ma potencjał pozwalający na konkurowanie z PiS w każdych kolejnych wyborach. Jeśli jednak nowy lider otrzyma niewiele głosów, to może to świadczyć, że wielu szeregowych platformersów pakuje już walizki i nie liczy na sukces swojego ugrupowania, a rozgląda się z czymś innym.

Na pewno na fali wznoszącej jest Nowoczesna Ryszarda Petru. Wewnętrzną słabość i powyborcze porachunki w PO lider Nowoczesnej wykorzystał, by przejąć inicjatywę. W trakcie sporu wokół pomysłów PiS dotyczących Trybunału Konstytucyjnego okazał się najbardziej wyrazistym przeciwnikiem partii rządzącej, także dlatego, że w przeciwieństwie do PO nie był obciążony bagażem z poprzedniej kadencji. Do tego w nowym ugrupowaniu dosyć szybko wybili się także inni poza Ryszardem Petru politycy. Paradoksalnie w pewien sposób może liczyć nawet na fory ze strony PiS. To nie przypadek, że politycy tej partii często jako główną siłę opozycyjną przywołują właśnie ugrupowanie Petru. Ten rok pokaże, czy Ryszard Petru i jego partia umocni się na drugiej pozycji w sondażach przed PO, czy też urok nowości minie i przyjdzie czas na...

Kukiz'16?

Ugrupowanie Pawła Kukiza jest w trudnej sytuacji. Choć podobnie jak PiS jest zwolennikiem dużej zmiany w państwie, co różni je od reszty opozycji, to z drugiej strony jest w cieniu partii Jarosława Kaczyńskiego. Kukiz'15 ani nie jest cennym sojusznikiem dla większości rządowej PiS, bo partia Kaczyńskiego ma własną, ani nie ma tylu głosów, by móc decydować o zmianie konstytucji. Co oznacza, że Pawła Kukiza czeka trudna droga politycznego meandrowania. Tą taktykę widać już dziś. Posłowie Kukiz'15 czasem głosują razem z PiS, a czasem ostro krytykują jak ostatnio w przypadku budżetu. Celem Kukiza zostaje doprowadzenie do dyskusji na temat zmiany konstytucji.