Jarosław Wałęsa uważa, że nie należy przywiązywać do dokumentów Kiszczaka żadnej wagi. - Sam fakt ich odnalezienia o niczym nie świadczy, ponieważ wartość tych dokumentów jest zerowa, wszyscy wiemy o tym, że generał Kiszczak w latach 80-tych manipulował dokumentami przeciwko opozycji - powiedział europoseł dziennikarzom w Brukseli. - Dla mnie nie ma żadnej wartości to, co tam zostało znalezione, nieważne, co by to miałoby być - powiedział Jarosław Wałęsa.

Reklama

Wczoraj wieczorem prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński poinformował, że wdowa po generale Kiszczaku chciała odsprzedać Instytutowi dokumenty, które powinny już wcześniej być przekazane do jego zasobów. Jednym z nich ma być notatka napisana po spotkaniu z agentem o pseudonimie "Bolek". Według części historyków, to kryptonim Lecha Wałęsy nadany mu przez SB. Materiały z domu Kiszczaka zabezpieczono. IPN twierdzi, że wdowa po szefie komunistycznych służb bezpieczeństwa, za materiały SB zgromadzone przez Czesława Kiszczaka chciała otrzymać 90 tysięcy złotych.

Według części historyków, tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Bolek" w czasach PRL miał być przywódca "Solidarności". Lech Wałęsa od wielu lat odrzuca te oskarżenia.

Rulewski: Nie jestem zaskoczony

Reklama

Senator PO Jan Rulewski nie jest zaskoczony odnalezionymi w domu Czesława Kiszczaka dokumentami SB. Były opozycjonista przyznał, że zdziwiło go jedynie, u kogo znajdowały się te materiały.

Senator Rulewski powiedział, że od lat wiadomo, iż Lech Wałęsa - jako człowiek obarczony rodziną, środowiskiem - był poddawany presji PRL-owskich służb. Polityk dodał, że były prezydent nie wypierał się tego. Zdaniem senatora, należy zaczekać z komentarzami i oceną znaleziska do czasu jego zbadania przez historyków.

Jan Rulewski odnosił się też do informacji, że wdowa po generale za dokumenty, które przechowywał jej zmarły w listopadzie ubiegłego roku mąż, chciała dostać 90 tysięcy złotych. - Generał Kiszczak nie ukrywał, że wszystko jest towarem - powiedział Rulewski.

Na razie nie wiadomo, jaka jest treść dokumentów, zajętych u wdowy po Czesławie Kiszczaku.

Reklama