Po niemal stu latach straszliwych wojen religijnych ustanowiono nowe zasady suwerenności wewnętrznej w pokoju westfalskim w 1648 r. Owszem, zgodnie z ideami i praktyką kardynała Richelieu (wtedy już nieżyjącego) wewnątrz kraju obowiązuje racja stanu. Jednak racja stanu nie jest tym samym co suwerenność. Postępując zgodnie z racją stanu, można samemu ograniczyć swoją suwerenność, wchodząc w porozumienia z innymi krajami lub wręcz zakazując prześladowania innowierców, jak postanowiono w Westfalii. Była to jawna ingerencja gremium międzynarodowego w sprawy wewnętrzne członków tego gremium. Od tego czasu państwa, które zawarły pokój westfalski, miały nie prześladować, a przeciwnie – ułatwiać życie innowiercom. Tak, w praktyce bywało różnie, ale jest to pierwszy w nowożytności przypadek ograniczenia suwerenności wewnętrznej w rezultacie konsensusu wszystkich państw podpisujących międzynarodową umowę .

Reklama

Potem, kiedy suwerenem zaczynał być monarcha konstytucyjny oraz parlament wybrany w jeszcze niepełnych formach głosowania, pojawiły się następne ograniczenia suwerenności wewnętrznej, w szczególności dotyczące wolności handlu oraz wolności obywatelskich. W 184 8 r. cesarz Franciszek Józef był zdumiony, kiedy książę Metternich powiedział mu, że nie może ot tak aresztować buntowników . Stworzono pozory procesów sądowych. Wynikało to jeszcze z kongresu wiedeńskiego (1815), kiedy to aby uniknąć przyszłej rewolucji, uchwalono, że kraje uczestniczące nie podejmą krwawej kontrrewolucji. Była to decyzja nadzwyczaj rozsądna i umożliwiła długie lata stabilizacji.

Stopniowo więc suwerenność wewnętrzna ulegała rozmaitym ograniczeniom, które przestawały mieć charakter szczególny. Wyjątkiem była oczywiście Rosja, którą początkowo niektórzy podziwiali, ale po procesach dekabrystów i po książce Astolphe’a de Custine’a „Rosja w roku 1839”, w której ten konserwatysta ukazał rozmiar w niej bezprawia – przestała się liczyć jako państwo europejskie. Była potężna, ale zamysł zachowania pełnej suwerenności wewnętrznej spowodował trwałe wykluczenie jej ze wspólnoty europejskich narodów i tak jest do dzisiaj.

Gdyby nie zagrożenia zewnętrzne, Europa w drugiej połowie XX w. i w XXI w. stałaby się terytorium, na którym żyją narody suwerenne pod względem kulturowym i obyczajowym oraz w niewielkim stopniu lub żadnym – suwerenne pod względem politycznym. Racja stanu dzisiaj oznacza rację wspólnoty europejskiej i tylko nieszczęścia oraz przypadki losu powodują, że zróżnicowanie polityczne wciąż odgrywa poważną rolę. Jednak powoływanie się przy tej okazji na suwerenność wewnętrzną odnosi nas do Augsburga i rozmaitych form despotyzmu i szantażu. Szantażystami są ci, którzy nie chcą lub boją się pomóc w rozwiązaniu tragedii imigrantów. To nie jest obrona suwerenności wewnętrznej, lecz odrzucenie pięciuset lat dorobku europejskiej polityki. W ten sposób można zniszczyć suwerenność Europy, ale nie można niczego zbudować.

Reklama