Prof. Krzysztof Kubiak w rozmowie z PAP zaznaczył, że ocena działań służb niemieckich przed zamachem jest trudna, ponieważ szczegóły nie są znane. Możemy jedynie powiedzieć, że niemieckie służby kontrwywiadowcze nie zdołały odpowiednio wcześniej wykryć symptomów przygotowania do zamachu. Rodzi się jednakże pytanie, czy przy tego rodzaju działaniach o charakterze rozproszonym, wykrycie przygotowań czy udaremnienie akcji tego rodzaju sprawcy jest w ogóle możliwe - powiedział.

Reklama

Oceniając reakcję służb po ataku podkreślił, że w bardzo krótkim czasie pojawiły się służby policyjne, ratunkowe, straż pożarna. I jeżeli chodzi o zabezpieczenie miejsca zdarzenia, trudno dopatrzeć się jakiś poważniejszych uchybień - ocenił Kubiak.

Pytany o podobieństwo przebiegu poniedziałkowego ataku z lipcowym zamachem w Nicei, wskazał, że oba wydarzenia są ze sobą porównywane tylko ze względu na sposób przeprowadzenia zamachu. Natomiast wszystkie zamachy, które obserwujemy w przeciągu ostatnich lat są do siebie zbliżone pod tym względem, że w zasadzie nie organizują ich jakieś hierarchiczne struktury centralnie zarządzane. Są to rozproszone komórki, w stosunku do których Państwo Islamskie odgrywa rolę inspirującą, wskazującą pewien modus operandi, a w odpowiednim momencie, w odpowiedniej sekwencji czasu, po prostu je aktywizującą - powiedział. Dodał, że przeciwdziałanie tego rodzaju rozproszonym zagrożeniom jest niesłychanie trudne.

My jako obywatele zawarliśmy z państwem dobrobytu swego rodzaju niepisany układ: np. rezygnujemy z prawa do posiadania i noszenia broni, natomiast państwo gwarantuje nam bezpieczeństwo. I w tej chwili mamy taką sytuację, że sprawca może spokojnie wtopić się w tłum, wybierać czas i miejsce (ataku), natomiast w przypadku zaistnienia takiego pojedynczego zdarzenia, my nie jesteśmy zdolni bronić się sami i podejmować jakiś działań samoobronnych, a musimy oczekiwać na wyspecjalizowane służby państwa. I w tym znaczeniu organizacja zamachów o takiej motoryce stanowi zagrożenie dla samego fundamentu nowoczesnego państwa europejskiego - powiedział.

Reklama

Pytany, czy poniedziałkowy zamach może wskazywać na zwiększenie zagrożenia terrorystycznego w Polsce, powiedział, że w tej sprawie trudno budować wiarygodne hipotezy. Przy całej nieprawdziwości utożsamiania wyznawców proroka z terroryzmem, jednak trzeba zauważyć, że zwarte środowiska emigranckie - zwłaszcza te nowe środowiska emigranckie, które nie są poddane kontroli, a nawet niekiedy ewidencji - stanowią naturalne zaplecze grup skrajnych. W Polsce z tego rodzaju problemem na szczęście jeszcze nie mamy do czynienia - powiedział.

W poniedziałek wieczorem ciężarówka na polskich numerach rejestracyjnych wjechała w tłum ludzi na terenie jarmarku świątecznego w okolicach dworca ZOO w Berlinie. Według ostatniego bilansu zginęło co najmniej 12 osób, a 48 zostało rannych, w tym część ciężko.

Policja aresztowała mężczyznę podejrzanego o kierowanie pojazdem. Niemieckie radio RBB podało we wtorek, że kierowca, który skierował ciężarówkę w tłum, to notowany wcześniej przez policję Pakistańczyk. Mężczyzna miał przekroczyć niemiecką granicę 31 grudnia 2015 roku w Bawarii. Wcześniej agencja dpa podawała, że to Pakistańczyk lub Afgańczyk, który w lutym został zarejestrowany w Niemczech jako uchodźca.

Reklama