- Nie chodzi tylko o kontrowersje wokół ewentualnej współpracy kampanii Donalda Trumpa z Rosjanami. Mówię tu w ogóle o niekonwencjonalnym stylu tej prezydentury - dodaje.

Reklama

- Z raportu amerykańskich służb wywiadowczych - a przynajmniej z udostępnionej opinii publicznej części - wynika, że Rosjanom przede wszystkim zależało na tym, żeby nie wygrała Hillary Clinton - mówi. Jak podkreśla, "jest to raport kilkunastu służb specjalnych Stanów Zjednoczonych - oznacza to, że są na to jakieś przesłanki".

Jego zdaniem problemy wewnętrzne administracji Trumpa mogą negatywnie wpływać na relacje z Rosją. Ale i bez tego są kwestie, w których Rosja i USA mają diametralnie różne stanowiska - Ukraina, architektura bezpieczeństwa w Europie. - Oczywiście są pewne obszary, w których Rosja i Stany Zjednoczone będą współpracowały. Być może takim obszarem jest na przykład Afganistan, konflikt troszeczkę zapomniany, a być może są to również kwestie rozbrojenia nuklearnego - tłumaczy Wiśniewski.

Ekspert PISM zauważył, że rozbieżności amerykańsko-rosyjskie dotyczą także Syrii. Poprzedni lokator Białego Domu dążył do usunięcia prezydenta Baszara el-Asada i, jak stwierdził Bartosz Wiśniewski: odszedł Barack Obama, jego prezydentura się skończyła, Baszar el-Asad trwa. Rozbieżność interesów amerykańskich i rosyjskich także trwa, co ze szczególną siłą uwidoczniło się, kiedy 7 kwietnia Amerykanie zbombardowali syryjską bazę.

Reklama

- Asad pozwolił sobie na to, co właściwie spowodowało, że Stany Zjednoczone zaangażowały się mocniej w konflikt syryjski – atak z użyciem broni chemicznej. I tutaj Trump musiał zareagować bardzo stanowczo - mówi Wiśniewski, ale dodaje, że jego zdaniem Trump zostawił sobie furtkę do porozumienia z Rosją. - W uzasadnieniu, które towarzyszyło temu atakowi rakietowemu na bazę syryjskich sił powietrznych, było powiedziane, że przede wszystkim chodzi o to, aby chronić zasady nierozprzestrzeniania broni chemicznej. Nie było tam mowy o zmianie reżimu. Nie było tam mowy o usunięciu Asada.

Co do innego problemu trapiącego Bliski Wschód - relacji izraelsko-palestyńskich - kierownik Biura Badań i Analiz PISM mówi: Nie sądzę, żeby administracja amerykańska miała w tej chwili plan rozmów pokojowych. Chociaż, jak zaznaczył Bartosz Wiśniewski, Donald Trump przechwalał się, że być może konflikt nie jest taki skomplikowany, jak się wydawało. - Trump wypowiadał się w sposób bardzo niekonsekwentny. Mówił, że chce być trochę arbitrem, chce zachować się bezstronnie, chce zaoferować swoje dobre usługi - stwierdził.

Jego zdaniem prezydent USA na razie starał się, by premier Izraela odczuł, że nastąpiło odejście od polityki Baracka Obamy. Z drugiej strony - jak zauważył Wiśniewski - Trump próbuje wzmocnić wewnętrzną pozycję prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa w kontekście konfliktu z Hamasem. - To zresztą jest to, co Trump powiedział: ja chcę mieć pewność, że obie strony chcą porozumienia. Jeśli wy będziecie chcieli porozumienia, to ja też będę chciał porozumienia. To jest - można powiedzieć - taki Trump klasyczny - uznał ekspert PISM.

Reklama