Donald Trump najpierw przylatuje do Warszawy, potem leci do Hamburga na szczyt G20, gdzie spotyka się z prezydentem Władimirem Putinem. Francję odwiedzi dopiero 14 lipca. Zaskakująca kolejność?
Tak. Do tej pory było przyjęte, że mniejsze państwa są odwiedzane przez prezydentów USA w późniejszej kolejności. Najpierw Niemcy, Wielka Brytania i Francja. Tymczasem prezydent Trump najpierw przyjeżdża do Warszawy. Francja postrzega Polskę jako bliskiego sojusznika USA.
Jak we Francji jest odbierana inicjatywa Trójmorza?
Reklama
Do tej pory nikt się tym specjalnie nie interesował. Pewnie po wizycie prezydenta Trumpa inicjatywa Trójmorza zwróci większą uwagę. Powszechny pogląd we Francji jest taki, że Europa kończy się na Niemczech. Na wschód od nich są kraje, których się nie zna i nie rozumie. To coś w rodzaju bloku wschodniego za żelazną kurtyną.
Reklama
Żelaznej kurtyny nie ma od 30 lat. A inicjatywa Trójmorza obejmuje dużą część Europy.
Nie chodzi o wymiar czasowy, raczej geograficzny i mentalny. O oddalenie od centrum spowodowane zimną wojną. Więcej we Francji mówi się o Grupie Wyszehradzkiej. I to głównie negatywnie, z uwagi na polski konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego, kwestię uchodźców – tutaj krytykowane są Polska, i Węgry za blokowanie szlaku bałkańskiego – jak również za plany zamknięcia uniwersytetu George’a Sorosa w Budapeszcie. Podkreśla się jednak prorynkowe nastawienie krajów grupy.
Prezydent Emmanuel Macron nie szczędzi nam cierpkich słów: dumping socjalny, traktowanie Unii jak supermarketu. Skąd to nastawienie?
Wydawało się na początku, że to retoryka kampanii wyborczej, ale widocznie prezydent Macron jest twardszy, niż myśleliśmy. Jednak on chce reaktywacji formuły Trójkąta Weimarskiego i obok motoru niemiecko-francuskiego widzi w nim miejsce dla Polski. Widzi też ważną rolę Polski w strukturach obronnych NATO.
Paryż chce współpracy z krajami Europy Środkowej?
Prezydent Macron deklaruje wolę współpracy. Mimo ostrych słów zapowiedział, że chce konsultacji z Grupą Wyszehradzką. Prawdopodobnie dojdzie do nich już we wrześniu. Można się tylko obawiać, że ściślejsza integracja Francji i Niemiec oraz strefy euro może jeszcze bardziej oddalić Europę Wschodnią od centrum decyzyjnego. Relacje z Polską zostały nadszarpnięte przez zerwanie kontraktu na dostawę caracali. We Francji nikt nie rozumie przyczyn tej decyzji. Rozczarowanie po stronie producenta, który nie zwiększy zatrudnienia oraz nie rozwinie centrum R&D pod Łodzią we współpracy z polską stroną, jest duże. To nie tylko kwestia francuska, ale też niemiecka. Caracal jest częścią konsorcjum Airbus Group, stworzonego m.in. z lotniczych spółek francuskich i niemieckich.
Prezydent Macron zapowiedział, że zwiększy wydatki na obronność do 2 proc. PKB. To realne?
Nie w najbliższym czasie. Dług publiczny Francji jest o wiele większy, niż przypuszczano. Jednak kwestie obronności są ważne dla prezydenta. On chce budować sojusz, także militarny, w oparciu o współpracę z Niemcami. Być może Niemcy zdołają przekonać Francję do idei wzmacniania wschodniej flanki NATO.
A Stany Zjednoczone?
Stworzenie armii europejskiej nie wydaje się prawdopodobne w najbliższych latach. Ale we Francji od czasów generała de Gaulle’a, który w 1967 r. wyprowadził kraj ze struktur wojskowych NATO, są silne nastroje antyamerykańskie. Francja wycofała się z NATO, chcąc się uniezależnić od USA. Po zbudowaniu swojego arsenału nuklearnego uznała, że amerykański parasol nie jest jej potrzebny. Do struktur NATO wróciła w 2009 r., uznając, że uczestniczenie w misjach wojskowych na całym świecie i bycie poza strukturami Sojuszu oznacza brak jakichkolwiek korzyści. Po powrocie uzyskała wysoką pozycję w strukturach dowódczych NATO.
O czym 14 lipca będą rozmawiać Macron i Trump?
Tego nie wiemy. Prezydent Macron kontroluje przepływ informacji. Nikt z rządu nie ma prawa wypowiadać się dla mediów według swojego uznania. Macron wychodzi z założenia, że rząd jest od pracy, a informacje nie mogą wyciekać do opinii publicznej. Tego wcześniej nie było.