Wśród rozgrzanych do czerwoności emocji, w zgiełku ulicznych megafonów, twitterowej walki informacyjnej, wśród brutalnej walki politycznej organizowanej przez sejmową mniejszość, także z używaniem metod obstrukcji parlamentarnej, zatraca się sedno tych zmian. Emocje sprawiły, że mało kto zapoznał się z ich treścią. Wydaje się, że nie znają jej nawet ci najgłośniej protestujący, którzy jak mantrę powtarzają nieprawdę, że to minister sprawiedliwości będzie decydował o nominacjach sędziowskich. Cieszy jednak powszechna zgoda co do tego, że wymiar sprawiedliwości wymaga zmian. Nawet jeśli czołowy przedstawiciel opozycji prof. Andrzej Rzepliński potrzebę zmian ogranicza do... estetyki sali obrad Krajowej Rady Sądownictwa, o czym na łamach DGP wspomniała red. Barbara Kasprzycka. Zasadnicza reforma ma dotknąć sposobu wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa oraz wprowadzenia zmian organizacyjnych w Sądzie Najwyższym, prowadzących do powstania Izby Dyscyplinarnej. Gwarancją bezstronności sędziów ma stać się elektroniczny system losowego przydzielania spraw.
W 1979 r. kard. Józef Ratzinger użył ciekawych słów: "Wyznawca chrześcijaństwa jest prostym człowiekiem. Biskupi powinni bronić wiary tych prostych ludzi przed potęgą intelektualistów". Mimo że odnosiły się one – co oczywiste – do sfery religijnej czy, może nawet bardziej, organizacyjnej Kościoła, są dobrym tłem służącym do opisu tego, co wydarzyło się w Polsce w ostatnich trzech dekadach. Od działań elit odpowiedzialnych za państwo u progu III RP i ich zaniechań, do reformy wymiaru sprawiedliwości zaproponowanej przez obóz Zjednoczonej Prawicy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama