Wybory 2019 r. wygra ta partia opozycyjna, która połączy frustrację grup różnych – tych przejętych faktem, że PO i PSL "nie reformowały kraju", i tych przerażonych tym, że Kaczyński jednak reformuje. Jałowość komunikatu tej opozycji – która faktycznie odrzuca niezadowolenie Polaków z czegokolwiek innego niż rządy PiS jako przejaw niedorozwoju umysłowego – będzie brzemienna w skutki.
Nie, nie jest łatwo pogodzić niezadowolenia z PiS, niezadowolenia z Polski przed PiS i zadowolenia z Polski przed PiS, ale polityka w kraju demokratycznym to wieczne poszukiwanie niemożliwego. Jarosław Kaczyński potrafił połączyć przekaz kraju w ruinie z przekazem dumy z Polski. I, w końcu, nie bez łutu szczęścia, wygrał. Większość polityków opozycji jest dzisiaj przekonanych, że mimochodem Kaczyński wymyślił również program dla swoich oponentów – a walczcie sobie, durnie, o demokrację, walczcie.
Przestańcie myśleć o PiS, zacznijcie myśleć o ludziach wściekłych lub przygnębionych z innych powodów niż nowy ustrój sądów.
Reklama