I, jakby tego było mało, Rysio potrafi też łupnąć w Niemców. Próbka: "Pani Róża von Thun und Hohenstein wystąpiła w niemieckiej propagandówce. Był to antypolski film, który kojarzy mi się z propagandą III Rzeszy, jak mam być szczery. Ekranizacje hitlerowców także były skierowane przeciw Polsce. Filmy Leni Riefenstahl chwaliły Niemcy za czasów panowania Hitlera. Były tubą propagandową, która gloryfikowała III Rzeszę. Tak jak ona reżyserzy niemieccy, którzy obecnie kręcą antypolskie filmy, są godni potępienia. (...) Pani von Thun und Hohenstein na własny kraj pluje i podnosi rękę. Ludzie zachowujący się w tak obrzydliwy sposób powinni być krytykowani".
Obrzydliwe jest podkreślanie niemieckich przodków polityka, który sprzeciwia się rządom PiS. I głupie – bo wzmacnianie nastrojów poszukiwań "złej krwi" wśród Polaków to zabawa zapałkami na stacji benzynowej. Ohydą jest także zestawianie niemieckich twórców dzisiejszych, demokratycznych Niemiec z propagandystami z okresu totalitarnej władzy NSDAP. Obrzydliwe jest wreszcie zestawianie wypowiedzi udzielanych niemieckim mediom z uczestnictwem w gloryfikowaniu Hitlera.
Sporo się mówi o profesorskim lobby wokół PiS. Nie trzeba mieć tytułu naukowego, by rozumieć, na czym polega niestosowność wypowiedzi Rysia. Dlatego tęsknie wyczekuję krytyki tego polityka, który wypowiedział się obrzydliwie, przez podobno zacnych profesorów. I pewne przyjdzie mi długo czekać, bo, jako się rzekło, nie tylko ja lubię Ryszarda Czarneckiego.
Reklama