W poniedziałkowym numerze czasopisma "Sieci" Friedman, b. dyrektor agencji Stratfor oraz wydawca pisma "Geopolitical Futures", wypowiadał się na temat pozycji Polski w Europie.

Reklama

Dziennikarka zauważyła, że Polska znalazła się pod pręgierzem Brukseli i na razie nic nie wskazuje na to, by - jak prognozował Friedman w październiku 2017 r. - Polska za 30 lat miała być najpotężniejszym państwem w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.

Atakowaliby was, gdybyście byli słabi? - zapytał w odpowiedzi politolog.

Jednym ze znaków rozpoznawczych wschodzącej potęgi jest to, że schodzące potęgi wytaczają przeciwko niej najcięższe działa. Znaleźliście się na celowniku Unii Europejskiej, która chce zachować kontrolę nad polityką wewnętrzną państw członkowskich - ocenił.

Reklama

Wybrali was zamiast Węgier, bo jesteście ważni. Dlatego Wielka Brytania, która opuszcza Unię, właśnie z powodu ingerencji Brukseli, symbolicznie zawarła z wami traktat obronny. Jesteście ważnym graczem w Europie. Polska jest obecnie liderem bloku państw, które sprzeciwiają się potocznemu rozumieniu UE, czyli temu, czym zdaniem liberalnych europejskich elit powinna być europejska wspólnota - powiedział w wywiadzie Friedman.

Zdaniem Friedmana "trajektoria UE już dawno została nakreślona". "Mówiłem o tym już lata temu. Nacjonalizm w Europie będzie rósł dalej w siłę, coraz częściej będziemy słyszeli: chcę się troszczyć o własny naród, a nie o Europę. Będzie coraz więcej partii nacjonalistycznych, nawet w Niemczech, gdzie taka partia jest obecnie trzecią siłą polityczną. Na dodatek chadecja kanclerz Angeli Merkel straciła wyraźnie na poparciu w wyborach parlamentarnych" - mówił Friedman.

Jego zdaniem w Europie widać obecnie "dwa równoległe procesy". Pierwszy to fragmentacja, także wewnętrzna, niektórych krajów członkowskich. Drugim procesem jest wyzwanie rzucone centrystycznym europejskim partiom. Reakcja Brukseli na te procesy, na Brexit, na Polskę, w postaci panów Timmermansa i Junckera, jest wysoce emocjonalna i wynika z poczucia osaczenia. Co oczywiście jest uzasadnione, bo tak jest - ocenił Friedman.

Reklama

Friedman podkreślił też, że "Polacy wybrali rząd, który robi to, co obiecał, że zrobi". Nie musi mi się ten rząd podobać, ale muszę zaakceptować wybór Polaków - dodał.

Tymczasem eurokraci marzą o jednej europejskiej tożsamości. Oni zupełnie nie rozumieją Polaków. Im bardziej na nich naciskają, tym bardziej Polacy przypominają sobie swoją historię i utratę suwerenności. Tym bardziej stają się uparci, więc to niezbyt mądra strategia - ocenił politolog. Gdy Niemcy pouczają Polaków na temat liberalnej demokracji, jest to w tak złym guście, że brak mi słów. Niemcy to ostatni kraj, który powinien pouczać na temat praw człowieka - dodał.