Grzegorz Kowalczyk: Czy uwzględnienie przez Prezydenta Andrzeja Dudę części oświadczeń sędziów Sądu Najwyższego oznacza pójście na pewien kompromis?

Reklama

Kamila Gasiuk-Pihowicz: Prezydent Andrzej Duda uparcie łamie polską Konstytucję, a także unijny porządek prawny. Art. 10 gwarantuje trójpodział władz, który Andrzej Duda swoimi działaniami narusza. Mamy też sprawę I Prezes SN. Tu art. 183 Konstytucji stanowi jasno, że kadencja Pierwszej Prezes trwa sześć lat. Koniec kropka. Konstytucja nie zostawia tu miejsca na kompromisy. Nie ma więc mowy o żadnym przechodzeniu w stan spoczynku w przypadku I Prezes. Co więcej, postanowienie Sądu Najwyższego zawiesiło stosowanie niektórych przepisów ustaw o czystkach w SN również w odniesieniu do pozostałych sędziów. W związku z tym, wszystkie działania Krajowej Rady Sądownictwa i Prezydenta podjęte w odniesieniu do sędziów, którzy przekroczyli 65. rok życia, są po prostu bezprawne. Jesteśmy świadkami swego rodzaju wyścigu polityków PiS, którzy chcą zdążyć przed orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i dokonać politycznego skoku na Sąd Najwyższy. Obawiam się, że meta tego wyścigu może znajdować się poza Unią Europejską. A dziś każdy, kto nie szanuje decyzji instytucji unijnych, lub gra na ich osłabienie tak naprawdę staje się adwokatem interesów Putina.

Co więc powinni zrobić sędziowie Sądu Najwyższego, którzy przeszli w stan spoczynku?

Sędziowie złożyli swoje oświadczenia na gruncie Konstytucji. Nie zaakceptowali sytuacji w której Prezydent wybiera, kto może być sędzią, a kto nie. Nie mam wątpliwości, że Pan Prezydent ma do dyspozycji jeszcze kilkanaście kandydatur wyłonionych przez poprzednią, nieupolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa. Nie powołuje jednak tych sędziów tylko dlatego, że nie pasują oni do linii PiS. W tym momencie bazuje na pozytywnej opinii politycznych nominatów z nowej KRS. Tu chodzi tylko o dokonanie skoku na Sąd Najwyższy. A wiemy niestety, że instytucje kontrolowane przez obecny obóz rządzący działają bardzo źle. Przykładem może być Prokuratura czy Trybunał Konstytucyjny.

Reklama

Czy zatem po zmianie władzy sędziowie, którzy teraz przechodzą w stan spoczynku wróciliby do pracy?

Wszyscy sędziowie, którzy twardo bronią polskiej Konstytucji, wykazują się wielką odwagą i determinacją. Rozwiązanie o którym Pan mówi byłoby rozwiązaniem idealnym. Liczę, że to będzie możliwe. Z kolei wszyscy przykładający dziś rękę do upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości zostaną z pewnością surowo rozliczeni.

Obecne zmiany, również te personalne, zostaną anulowane?

Wszystkie zniszczenia w wymiarze sprawiedliwości, które wywołał PiS będzie trzeba po kolei naprawiać. KRS i Prezydent działają dziś bezprawnie. Stoją w kontrze do postanowienia Sądu Najwyższego, które zawiesiło stosowanie części przepisów. Krajowa Rada Sądownictwa i Prezydent nie mają żadnych podstaw prawnych do działań w odniesieniu do sędziów SN, którzy przekroczyli 65 rok życia. Co więcej, Sąd Najwyższy w oparciu o art. 388 k.p.c., wydał postanowienia zawieszające skuteczność uchwał Krajowej Rady Sądownictwa negatywnie opiniujących 4 sędziów, którzy złożyli swoje oświadczenia w oparciu o Konstytucję. Prezydent nie może zatem podjąć wobec nich, w tym wobec sędziego Iwulskiego żadnych prawnie wiążących decyzji dotyczących tej kwestii. Widać jednak upór mający za nic polski demokratyczny porządek prawny. Każda władza kiedyś przemija. Polityków PiS też to czeka. Chaos prawny, który stworzyli trzeba będzie uprzątnąć - również w zakresie personalnym. Już dziś widzimy niski poziom inwestycji zagranicznych oraz marginalizację Polski w Unii Europejskiej z powodu ataku PiS na sądownictwo. Np. nasza pozycja negocjacyjna w pracach przy unijnym budżecie jest dramatycznie słaba. To tylko niektóre z efektów zmian wprowadzanych przez PiS.

Przedstawiciele rządu jednak stanowczo odpierają oskarżenia o Polexit formułowane przez opozycję.

Reklama

Wypowiedź Prezydenta Andrzeja Dudy w Leżajsku wskazuje na to, że politycy PiS wypychają Polskę z Unii Europejskiej. Tymczasem każdy, kto podważa obecność Polski w UE okazując lekceważenie decyzjom podejmowanym przez instytucje unijne, tak naprawdę staje się adwokatem interesów Putina. Nasz kraj znajduje się na wschodniej granicy Unii Europejskiej. Nikt nam tego nie zazdrości, bo tutaj jedyną alternatywą od bycia częścią silnej i zjednoczonej Europy, jest dryfowanie w kierunku rosyjskiej strefy wpływów. Polska pod rządami polityków PiS zmierza właśnie w tym kierunku. Wszystkie działania niszczące polskie sądownictwo wykluczają nas z tego elitarnego klubu państw demokratycznych jakim jest i będzie Unia Europejska. W polskim interesie jest pozostanie w samym sercu zjednoczonej Europy. Z PiS-em u władzy znajdziemy się na europejskim aucie.

Czy już wiadomo, jak będzie wyglądał podział mandatów między poszczególnie partie w ramach Koalicji Obywatelskiej?

Wchodzimy właśnie w ostatnie dni rozmów na temat list. Najważniejsza jest świadomość wagi tego porozumienia i szukanie tego, co nas łączy. Przyszłość Polski jest dużo ważniejsza niż szyldy partyjne. Od tych wyborów zależeć będzie nie tylko to, jak będzie wyglądać Polska w perspektywie dwóch-trzech lat, lecz także w perspektywie dekad. Mówiąc wprost: od decyzji podjętych w rozpoczynającym się maratonie wyborczym może zależeć to, czy nasze dzieci i wnuki będą płaciły w euro czy w rublach. Czy będziemy dalej trzymać europejski kurs, czy wystawimy się na takie ryzyka z jakimi dziś mierzy się Ukraina. Dlatego chcąc pokonać władze o autorytarnych zapędach trzeba wyciągnąć wnioski z przykładu węgierskiego. Po pierwsze, aby pokonać partię o zapędach autokratycznych konieczne jest wygranie pierwszych wyborów parlamentarnych. Jeśli to nie nastąpi, władza autorytarna coraz bardziej się umacnia i potem bardzo trudno będzie przywrócić demokrację. Po drugie, opozycja musi współpracować - tylko wtedy ma szanse na zwycięstwo. Stąd nasze porozumienie. W wielu miastach szukaliśmy różnej formuły współpracy. Są takie miasta jak chociażby Piaseczno, gdzie koalicję oparliśmy o osiem podmiotów.

Jak pogodzić bardzo socjalną Inicjatywę Polską z Nowoczesną?

To kwestia świadomości priorytetów. Pewne różnice są naturalną sprawą w polityce. Ale jednocześnie wszyscy w ramach Koalicji Obywatelskiej czujemy, że kluczowa jest odpowiedzialność za przyszłość Polski. Nie po to przez kilkanaście lat staraliśmy się o wejście do Unii, żeby pozwolić się z niej wyprowadzić przez PiS. Chcemy dać pozytywny impuls do przyszłego maratonu wyborczego. Tylko szeroka współpraca w ramach opozycji pozwoli wygrać z PiS-em i obronić to co jest najcenniejszym sukcesem Polski po ‘89r. - bezpieczne miejsce w strukturach Unii Europejskiej, w świecie Zachodu.

Przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, którzy wejdą do sejmików i rad miast będą występować pod wspólnym szyldem czy podzielą się po wyborach na osobne stronnictwa?

Chcemy kontynuować współpracę. Chcemy współdziałać i w okresie przedwyborczym i po samych wyborach. Jednocześnie liczymy się z tym, że w przypadku tak wielu tysięcy kandydatów mogą zdarzyć się sytuacje odbiegające od tego. Liczę jednak, że nikomu nie zabraknie woli i determinacji do współpracy.