Jak to się stało? Posłanka PO Magdalena Kochan zapytała, tuż przed głosowaniem, o wypowiedź kandydatki z TV Republika, gdzie padły słowa o eutanazji niepełnosprawnych dzieci. Tyle że nie były wyrażone jako jej pogląd, a padły w kontekście pytania o protest niepełnosprawnych i konstatacji dziennikarza, że osoby jednocześnie opowiadające się za aborcją z powodu wady płodu wspierały protest niepełnosprawnych. Pytanie może nie za bardzo mądre. Ale słowa o eutanazji miały sarkastyczny wydźwięk. Miały też zwrócić uwagę na to, że gros niepełnosprawności dzieci nie ujawnia się w życiu płodowym, a po urodzeniu. Słowa więc były po pierwsze wyrwane z kontekstu. Po drugie były rodzajem retorycznego chwytu mającego zwrócić uwagę na problem.

Reklama

Trudno, by posłanka PO tego nie rozumiała (a przynajmniej taką mam nadzieję, że rozumiała). Jej pytanie było więc tanią demagogią, personalnym atakiem, bo tym jest bezzasadne przypisanie kandydatce poglądu, którego nie wyznaje. Działanie politycznie skuteczne, ale wredne, gdyż oskarżona nie mogła się bronić. Sprawę usiłował wyjaśniać szef klubu PiS Ryszard Terlecki, ale mleko już się rozlało. Dla sporej części posłów PIS był to wystarczający powód, by zdystansować się od poparcia kandydatury.

Od jednego z posłów PiS usłyszałem, że z tą eutanazją to podejrzana sprawa, a poza tym kandydatkę chwaliła Gazeta Wyborcza. Naprawdę! Gazeto, jeśli chcecie osiągnąć efekt, wystarczy chwalić zamiast krytykować PiS. W efekcie PiS własnymi siłami odrzucił własną kandydatkę na Rzecznika Praw Dziecka. Do przeforsowania kandydatury potrzeba było 200 głosów tymczasem za Agnieszką Dudzińska zagłosowało 186 posłów PiS, 4 było przeciw, 9 się wstrzymało, a 37 nie głosowało. Jednak przesądzili ci, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu. Mimo, że głosowali chwilę wcześniej, a było ich niemal 20.

PO triumfowała, bo PiS przegrało głosowanie. W PiS była dezorientacja i wściekłość. A był to dosyć jaskrawy przykład wojny polsko-polskiej, która przyćmiewa rozum. Nawet podczas wojny bywają miejsca czy osoby, z którymi wojujące strony obchodzą się łagodniej. Nie strzela się do sanitariuszy i powinno się szanować cywilów. W polityce też można wyróżnić takie funkcje, które nie są ani na pierwszej, ani na drugiej linii politycznego frontu. Na pewno jest nią Rzecznik Praw Dziecka, funkcja niezbyt głośna, ale pożyteczna. I żeby było jasne, reguły polityki są oczywiste. Nikt nie spodziewa się, że opozycja poprze kandydata większości, ale skrajnie demagogiczne zagrania wobec osób, które nie są stricte partyjnymi nominatami, a ekspertami, to chwyty poniżej pasa. No chyba, że przyjmiemy optykę, że z punktu widzenia opozycji im gorzej, tym lepiej. Tzn. zamiast kompetentnego rzecznika lepszy taki, który będzie zastanawiał się, czy Teletubsie nie są podejrzane.

Reklama