Media i politycy krytykujący o. Tadeusza Rydzyka oraz jego dzieła są odpowiedzialni za śmierć o. Władysława Polaka, redemptorysty zamordowanego w miniony weekend. Tak absurdalną tezę postawił wczoraj w komentarzu redakcyjnym publicysta „Naszego Dziennika”.

Reklama

Idąc tym samym, żenującym tokiem myślenia, autor komentarza powinien rozszerzyć listę odpowiedzialnych za śmierć zakonnika o Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej czy kard. Stanisława Dziwisza.

Najpierw fakty. O. Polak, proboszcz parafii w Serbach koło Głogowa, został w okrutny sposób zamordowany wraz ze swoją gospodynią. Do zbrodni doszło z soboty na niedzielę na terenie parafii. Według szefa głogowskiej prokuratury Wojciecha Czerwińskiego okoliczności zabójstwa jednoznacznie wskazują na motyw rabunkowy.

Kapłan został zaatakowany, gdy wracał z kolędy, więc sprawcy liczyli na to, że ma przy sobie pieniądze, ukradli samochód proboszcza oraz różne przedmioty. Niewykluczone, że zbrodni dokonali ci sami bandyci, którzy dzień wcześniej zamordowali 57-letnią gospodynię na plebanii w parafii Ciosaniec, oddalonej 40 km od Serbów.

Reklama

Czy przy obecnym stanie śledztwa istnieją jakiekolwiek racjonalne przesłanki pozwalające publicyście "Naszego Dziennika" na stawianie tezy, że zabójstwo redemptorysty ma związek z krytyką, czasem nawet ostrą, o. Rydzyka i jego dzieł? Nikt, komu nieobce są zasady logicznego myślenia, takich tez nie postawi.

Jednak autor komentarza w "Naszym Dzienniku" posługuje się własną logiką. Wynika ona ze sposobu widzenia świata przez środowisko Radia Maryja, w którym wszyscy, którzy w sposób bezkrytyczny nie popierają o. Rydzyka i jego inicjatyw, są wrogami. Przy czym nie tylko wrogami dyrektora Radia Maryja, ale także Kościoła i Polski, na reprezentowanie których i decydowanie, co jest dla nich dobre, a co złe, ma on monopol.

W tym biało-czarnym świecie tragiczna śmierć o. Polaka nie jest aktem bandytyzmu, którego ofiarami padają księża w okresie kolędy w różnych częściach Polski, niezależnie od tego, czy są kapłanami diecezjalnymi, czy zakonnymi. W świecie Radia Maryja ta zbrodnia to efekt „siania nienawiści w stosunku do zgromadzenia i dzieł, które stworzyło i prowadzi”.

Reklama

Gdyby analizować relacje o. Rydzyka ze światem zewnętrznym, lista wrogów zakonu redemptorystów, którzy tylko czyhają na jego członków, byłaby o wiele większa niż media czy obecny rząd Donalda Tuska, który obecnie kontroluje dotacje przyznanie dziełom o. Rydzyka przez poprzedni gabinet. Na liście tej powinien znaleźć się Episkopat Polski, który powołał Zespół Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja w celu pilnowania, aby jego przekaz był zgodny z programem duszpasterskim Kościoła w Polsce, bo są z tym problemy.

Zapewne za wroga toruńskiej rozgłośni zostałoby uznane Prezydium Konferencji Episkopatu Polski, które w styczniu 2006 r. upomniało Radio Maryja za zaangażowanie polityczne oraz Sekretariat Stanu Stolicy Apostolskiej, który w kwietniu 2006 r. w specjalnym liście orzekł, że niektóre audycje Radia Maryja nie uwzględniają autonomii sfery politycznej.

Wreszcie za przeciwnika zakonu redemptorystów trzeba by uznać kard. Stanisława Dziwisza, który w czasie zebrania biskupów diecezjalnych w sierpniu ubiegłego roku powiedział, że Radio Maryja stanowi zagrożenie dla jedności Kościoła w Polsce, a o. Rydzyk powinien zostać zdjęty z funkcji dyrektora. Lista ta oczywiście jest niepełna, publicysta "Naszego Dziennika" w swoim biurku ma zapewne o wiele obszerniejsze dossier wrogów o. Rydzyka, którym lada moment przypisze wszystkie zbrodnie świata.

Wyjdźmy z tego snu szaleńca i nazwijmy rzecz po imieniu. Komentowanie zabójstwa kapłana, oddanego wiernym proboszcza, który służył im przez 17 lat, jako efektu propagandy przeciwko Radiu Maryja to cyniczne wykorzystywanie tragedii dla uzasadnienia własnych fobii. Jeśli środowisko Radia Maryja nie potrafi zachować zdrowego rozsądku wobec tej tragedii, niech przynajmniej w imię szacunku dla śmierci powstrzyma się od absurdalnych komentarzy, chociaż do czasu wyjaśnienia okoliczności zbrodni.