Marcin Graczyk: Wygraliście z premierem? "Prezydent utrudnia nam zadanie, wygląda na to że mamy dwie polityki zagraniczne" - tak po wyjściu z sali obrad komentował tę sprawę minister Sikorski
Piotr Kownacki: To jest całkowicie bezpodstawne stwierdzenie. Gdy przybył prezydent, poproszono premiera Tuska, by zdecydował, kto zostaje na sali: on czy któryś z ministrów. Bo wiadomo, że są tylko dwa krzesła i od początku było wiadomo, że jedno z nich przysługuje prezydentowi, jeśli jest obecny na szczycie. Pan Sikorski musiał więc opuścić salę i stąd jego frustracja.

Reklama

Czyli wciąż mamy jedną spójną politykę zagraniczną?
Jeśli chcemy, by polityka zagraniczna, była skuteczna, musimy mieć ją jedną i tak jest. Być może kłopot polega na tym, że trudno jest zdefiniować tę politykę, którą proponują minister Sikorski i pan premier Tusk.

Jak prezydent będzie prezentował wspólne z rządem stanowisko, skoro nie został z nim zapoznany?
To, że rząd nie przekazał nam tego stanowiska, to kolejna sprawa, która woła o pomstę do nieba. No ale cóż, jak rozpoczęła się część dotycząca kryzysu ekonomicznego, pan prezydent opuścił salę obrad, by umożliwić udział ministrowi Rostowskiemu, bo tak po prostu powinno być.

Jednak zdaniem otoczenia premiera to kolejny dowód na to, że prezydent do Brukseli nie powinien lecieć, skoro już po 6 minutach wychodzi z sali?
To metoda "jak nie kijem go, to pałką". Jeżeli prezydent mówi, że chce jechać, to mówi się "nie, nie może jechać, bo będzie siedział i uniemożliwiał udział ministra finansów". Jak na część dotyczącą kryzysu wychodzi, to znowu mówią, że źle, bo wyszedł po 6 minutach. To dziecinne i niepoważne opinie. Obrady trwają dwa dni, a nie 6 minut. Te wypowiedzi są bezpodstawne i aroganckie.

Reklama

Minister Rostowski mówił, że prezydent wygrał co najwyżej wojnę o krzesło.
Sposób, w jaki postępują pan premier i jego otoczenie, jest karygodny. Jest zaprzeczeniem konstytucyjnej zasady współdziałania. Jest niezgodny z polskim interesem. Wynika chyba z powodów ambicjonalnych, ale niech w tej sprawie wypowiadają się psychoanalitycy.

To próba ograniczania kompetencji prezydenta?
Ponad wszelką wątpliwość tak. Jest wyraźna skłonność do ograniczania kompetencji pana prezydenta. To widać na każdym kroku.

Panie ministrze, jak zamierzacie wrócić do kraju? Z premierem rządowym samolotem czy na własną rękę czarterem?
My na wszelki wypadek mamy zarezerwowany ten wyczarterowany. Przekonaliśmy się, że premier potrafi nie cofnąć się przed niczym, więc z czystej złośliwości może odlecieć na zasadzie "niech ten wstrętny »Kaczor« ma za swoje". Skoro premier zachowuje się jak mały dzieciak, to pewnie jest do tego zdolny.